7 Strony 1 2 3 > ». Życie polityczne III RP. Oznacz forum jako przeczytane Subskrybuj to forum. Nazwa tematu. Twórca tematu. Odpowiedzi. Wyświetleń. Ostatnia akcja. Poznać przeszłość ZP Łatwo i szybko wyszukaj materiały do zajęć Klasa Klasa 2 Rozdział II. „Złoty wiek” Rzeczypospolitej Temat 4. Społeczeństwo i gospodarka Rzeczypospolitej w XVI wieku Materiały dla nauczyciela (4) data: najnowsze Znajdź Kategorie Prowadzenie lekcji Sprawdzanie wiedzy Filtry Filtry Prowadzenie lekcji Scenariusze lekcji (1) Sprawdzanie wiedzy Testy (3) data: najnowsze © copyright \ Klasa 2 Rozdział II. Test 5 \ Klasa 2 Rozdział II. Test 3 \ Klasa 2 Rozdział II. Test 4 Nowość \ Klasa 2 \ II. „Złoty wiek” Rzeczypospolitej \ 4. Społeczeństwo i gospodarka Rzeczypospolitej w XVI wieku Scenariusz lekcji - Społeczeństwo i gospodarka Rzeczypospolitej w XVI wieku 25 kB Scenariusze lekcji Pobierz wszystkie Z bieżącej strony © copyright
Sprengel B. Powstanie Policji Państwowej w odrodzonej Rzeczpospolitej A.Misiuk. Misiuk Andrzej - Policja państwowa 1919-1939. Policja Państwowa w II Rzeczypospolitej: organizacyjno-prawne podstawy funkcjonowania. Marek Mączyński. J. Bardach, B. Leśniodorski, M. Pietrzak "Historia państwa i prawa polskiego" wyd. PWN, Warszawa 2004.
Odrodzona Rzeczpospolita była słaba z powodu zniszczeń wojennych i pozostałości po zaborach. Mimo reform i ogromnych inwestycji niektórych problemów nie udało się rozwiązać. Geneza – główne problemy polskiej gospodarki u progu niepodległości:– zniszczenia wojenne (I wojna światowa, walki o granice)– wydatki na armię i niedobory towarów w czasie wojny bolszewickiej – podział na trzy zabory (osobne systemy prawa, miar i wag, a nawet szerokości torów kolejowych)– dysproporcje w rozwoju gospodarczym (podział na „Polskę A i B”)– fabryki w dawnej Kongresówce oraz kopalnie i huty na Górnym Śląsku pozbawione przedwojennych rynków zbytu– początkowy brak portu morskiego i możliwości transportu węgla z Górnego Śląska– zdecydowana większość ludności utrzymywała się z rolnictwa Zmiany w gospodarce w okresie dwudziestolecia międzywojennego 1) Reformy Władysława Grabskiego 1923-1925problem: hiperinflacja marki polskiej wywołana dodrukiem pieniędzy przez rządrozwiązanie: – powołanie ponadpartyjnego rządu fachowców (premier Władysław Grabski) ze specjalnymi uprawnieniami– reforma finansów (oszczędności w administracji, nadzwyczajny podatek dla najbogatszych)– reforma walutowa (nowa waluta – złoty polski, emitowany przez niezależny od rządu Bank Polski) hiperinflacja – gwałtowny spadek wartości pieniądza (ceny rosną nawet kilkaset % dziennie, a za tę samą kwotę można kupić coraz mniej towarów) 2) Budowa Gdyni i magistrali węglowejproblem: niemożność eksportu polskich towarów z powodu braku portu morskiegorozwiązanie: – 1921-1923 budowa miasta i portu, a później także stoczni w Gdyni (Eugeniusz Kwiatkowski)– 1926-1933 budowa magistrali węglowej (specjalnej, nowoczesnej linii kolejowej) z Górnego Śląska do Gdyni 3) Wielki kryzys 1929-1935 (skutek wielkiego kryzysu w USA)problem: spadek cen i popytu na produkty rolne – gigantyczna bieda na wsi, spadek produkcji przemysłu – bankructwa spółek i bezrobocierozwiązanie: interwencja państwa – oddłużenie gospodarstw chłopskich, roboty publiczne (zatrudnianie bezrobotnych przy nowych inwestycjach państwowych), ograniczanie wydatków administracji, przepisy ograniczające tworzenie monopoli 4) Modernizacja Polski w latach 30. problem: różnice w rozwoju „Polski A i B”, bieda na wsi, mało rozwinięty przemysłrozwiązanie: – 1936-1939 budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP) w widłach Wisły i Sanu – terenach rolniczych na granicy „Polski A i B” (Eugeniusz Kwiatkowski)– wizjonerski plan rozbudowy przemysłu min. Kwiatkowskiego na lata 1939-1953 (niezrealizowany z powodu wojny) 5) Reforma rolna problem: wadliwa struktura gospodarcza rolnictwa (poza Wielkopolską brak dużych gospodarstw chłopskich – w pozostałej części kraju małe, biedne gospodarstwa chłopów i wielkie posiadłości należące do ziemian)rozwiązanie: 1925-1939 reforma rolna (wykup posiadłości rolnych powyżej 180 ha, a na Kresach 300 ha przez państwo, a następnie ich sprzedaż chłopom na korzystnych warunkach)Reforma rolna była postulatem stronnictw chłopskich przyjętym przez sejm do realizacji już w 1920, jednak do II wojny światowej nie udało jej się zrealizować w wystarczającym stopniu. Skutki reform gospodarczych II Rzeczypospolitej Sukcesy:– odbudowa i ujednolicenie linii kolejowych (PKP słynęła z punktualności)– inwestycje: port w Gdyni, magistrala węglowa, COP – złoty polski jedną z najbardziej stabilnych walut Europy Porażki:– utrzymujące się duże bezrobocie, duże obszary biedy – utrzymująca się niska urbanizacja (zaledwie 28% Polaków w 1939 mieszkało w miastach)– nieudana reforma rolna Ciekawostka: niektóre przedsiębiorstwa utworzone w okresie II Rzeczypospolitej istnieją do dziś (np. Polskie Koleje Państwowe (PKP) czy Polskie Linie Lotnicze LOT). [podstawa programowa szkoły ponadgimnazjalnej – [podstawa programowa ośmioklasowej szkoły podstawowej –
Strona główna Społeczeństwo Rzeczypospolitej Powrót Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Ten materiał nie może być udostępniony
3 listopada 2018, 08:45 Ten tekst przeczytasz w 15 minut Warszawa / ShutterStock Istnieje ryzyko, że rządzący, uwiedzeni mitycznym wyobrażeniem o sukcesach działalności gospodarczej państwa w II RP, uznają, że trzeba powielić takie rozwiązanie. Taka strategia mogłaby spowolnić postęp cywilizacyjny kraju - pisze ekonomista Stefan Kawalec. Stefan Kawalec ekonomista, prezes firmy doradczej Capital Strategy, były wiceminister finansów i współtwórca programu Balcerowicza. Współautor, wspólnie z Ernestem Pytlarczykiem, książki „Paradoks euro. Jak wyjść z pułapki wspólnej waluty?” (Wydawnictwo Poltext 2016), która w konkursie Dziennika Gazety Prawnej ECONOMICUS 2017 otrzymała I nagrodę w kategorii najlepsza książka szerząca wiedzę ekonomiczną / Dziennik Gazeta Prawna Brak świadomości, że okres II Rzeczypospolitej był gospodarczą porażką, niezrozumienie przyczyn tego stanu rzeczy, a także mity związane z efektami działalności państwa w tym okresie mogą mieć poważne konsekwencje dla nas i dla naszych dzieci. Istnieje ryzyko, że w wyniku nierozważnych decyzji politycznych i gospodarczych niektóre zjawiska, które były kluczowymi przyczynami regresu gospodarczego w okresie międzywojennym, zostaną w bliższej lub dalszej przyszłości w Polsce odtworzone i zahamują nasz wzrost gospodarczy. Dlatego w 100-lecie odzyskania niepodległości i powstania II Rzeczypospolitej warto przyjrzeć się doświadczeniom Polski międzywojennej i zastanowić, jakie lekcje wynikają z nich dla naszych strategicznych decyzji gospodarczych dzisiaj i w przyszłości. II RP – okres stagnacji gospodarczej Polska międzywojenna może poszczycić się wybitnymi przedsięwzięciami gospodarczymi, w szczególności związanymi z osobami Władysława Grabskiego – autora reformy walutowej z 1924 r., i Eugeniusza Kwiatkowskiego – twórcy portu w Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego. W II Rzeczypospolitej powstały od podstaw nowe branże przemysłu, a w niektórych dziedzinach polskie rozwiązania należały do czołówki światowej. Jednocześnie jednak w szczytowym okresie rozwoju gospodarczego Polski międzywojennej, w 1938 r., produkcja wielu kluczowych wyrobów przemysłowych była znacznie niższa niż na tym samym obszarze w 1913 r. – ostatnim przed wybuchem I wojny światowej. Całkowita produkcja polskiego przemysłu dopiero tuż przed wybuchem II wojny światowej przekroczyła poziom uzyskiwany na tym samym obszarze w 1913 r. Różnica wyniosła jednak zaledwie 5 proc., podczas gdy w 18 największych krajach europejskich tempo wzrostu sięgnęło 41 proc. Zmiany wartości produkcji przemysłowej w kraju nad Wisłą nie nadążały więc za przyrostem liczby ludności. W efekcie produkcja przemysłowa na głowę mieszkańca w 1938 r. była o prawie 10 proc. niższa od wartości z 1913 r. Warto zadać pytanie, dlaczego dwudziestolecie międzywojenne okazało się okresem gospodarczej stagnacji i pogorszenia ekonomicznej pozycji Polski w Europie? Nie wyjaśniają tego ani zniszczenia wojenne, ani brak krajowego kapitału, ani dualna struktura gospodarki. To prawda, że gospodarka na terenach Polski podczas I wojny światowej i późniejszych walk o niepodległość doznała dużych zniszczeń. Ale potencjał przemysłowy był zrujnowany także w wielu innych krajach. Tam jednak szybko potrafiono się z tym uporać. Historycy Jerzy Tomaszewski i Zbigniew Landau zwracają uwagę, że przy odbudowie zniszczeń przyrost wytwórczości jest z reguły wyższy niż przy budowie całkowicie nowych obiektów produkcyjnych. Stąd kraje dotknięte dużymi zniszczeniami wojennymi charakteryzowało zazwyczaj znacznie szybsze tempo wzrostu gospodarczego niż kraje, których potencjał przemysłowy nie ucierpiał. Wielu autorów słusznie zwraca uwagę, że słabością polskiej gospodarki był niedostatek krajowego kapitału, a także mizeria rynku wewnętrznego związana z ową dualną strukturą gospodarki, w której większą część ludności stanowili ubodzy mieszkańcy wsi, nieuczestniczący w sposób istotny w krajowym rynku. Nie wyjaśnia to jednak w sposób wystarczający, dlaczego na obszarze, na którym przed I wojną światową produkcja przemysłowa rosła szybko, po jej zakończeniu doszło do stagnacji. Tym bardziej że jak pisze historyk Piotr Koryś (na portalu 2017), w dekadzie 1920–1930 kapitał zewnętrzny był dość łatwo dostępny, co ułatwiało odbudowę gospodarki w krajach peryferyjnych w Europie. Uwaga na rynki zbytu Przed I wojną światową gospodarki poszczególnych zaborów były silnie powiązane z gospodarkami państw zaborczych. Przed 1914 r. 91 proc. nadwyżek handlowych z terenu zaboru rosyjskiego (Królestwa Polskiego) trafiało do Rosji. Z zaboru pruskiego 68 proc. nadwyżek handlowych trafiało do Niemiec. W II Rzeczypospolitej ośrodki gospodarcze rozwinięte na terenach byłych zaborów zostały odcięte od swoich tradycyjnych rynków zbytu. Z komunistyczną Rosją handel był bardzo ograniczony, z Niemcami zaś trwała długoletnia wojna celna. Przykładowo w latach 1925–1928 polski eksport do Rosji i krajów bałtyckich stanowił średnio zaledwie 8 proc. wartości sprzedaży z polskich terytoriów pod zaborem rosyjskim do Rosji w 1910 r. W tych samych latach 1925–1928 średnia wartość rocznego eksportu Polski do Niemiec stanowiła 45 proc. średniej rocznej wartości sprzedaży produkcji w zaborze pruskim do pozostałych prowincji Niemiec w latach 1911–1913. Zastąpienie rynku niemieckiego i rosyjskiego innymi odbiorcami było w międzywojennej Europie w praktyce niemożliwe. Stworzone przed I wojną światową moce produkcyjne były w wielu dziedzinach za duże względem możliwości absorpcyjnych gospodarki II Rzeczypospolitej. Nie mogły zostać wykorzystane i dlatego nie zostały w pełni odtworzone po wojnie. To dlatego przez cały okres międzywojenny produkcja wielu podstawowych wyrobów przemysłowych była niższa niż przed I wojną światową. Warto zwrócić uwagę, że utrata (nieodtworzenie) produkcji, która przed I wojną trafiała do Niemiec i Rosji, oznaczała jednocześnie ograniczenie przychodów przedsiębiorstw, wynagrodzeń pracowników i zysków właścicieli. To warunkowało osłabienie popytu, który te przedsiębiorstwa oraz ich pracownicy generowali na rynku wewnętrznym. Zatem utrata rynków eksportowych oznaczała jednocześnie skurczenie popytu wewnętrznego, co odbijało się na całej gospodarce. Utrata kluczowych rynków eksportowych była głównym czynnikiem hamującym rozwój polskiej gospodarki w dwudziestoleciu międzywojennym. Był on zarazem w znacznej mierze niezależny od władz II RP, które niewiele mogły w tej sprawie zrobić. Dzisiaj utrata dostępu do rynku Unii Europejskiej (UE) mogłaby okazać się podobnie bolesna. Choć żadne ugrupowanie polityczne nie deklaruje chęci wyprowadzenia Polski z UE, a poparcie społeczne dla członkostwa w Unii jest w Polsce bardzo wysokie i wykracza poza podziały polityczne, sytuacja ta może w przyszłości ulec zmianie. Przyczynić może się do tego fakt, że w powszechnej świadomości główną korzyścią ekonomiczną z przynależności do europejskiej wspólnoty są fundusze unijne, których nasz kraj jest obecnie głównym beneficjentem. Jednakże w kolejnych perspektywach finansowych Polska płacić będzie do budżetu unijnego więcej, a otrzymywać mniej. Jak nieoficjalnie twierdzą urzędnicy unijni, już w 2027 r. Polska może zostać płatnikiem netto do budżetu UE. Jeżeli jednocześnie będą nasilać się spory polityczne na linii Polska – UE, przekonanie obywateli o korzyściach wynikających z naszego członkostwa może się osłabić. Tymczasem podstawowym dobrodziejstwem naszej przynależności do Unii jest rynek zbytu, który oferuje. W ciągu 13 lat od wejścia Polski do UE przychody z naszego eksportu do Unii były 17-krotnie wyższe niż środki netto otrzymane z unijnego budżetu. Sprzedaż towarów na ten rynek systematycznie rośnie. Polska jest zarazem atrakcyjnym miejscem do inwestycji, ponieważ produkowane u nas towary mają gwarancję trwałego dostępu do unijnego rynku. To dzięki temu gospodarka szybko rośnie, przez co szybko zmniejszamy dystans do najbogatszych krajów UE. Dochody firm eksportujących na rynek unijny, ich pracowników i właścicieli napędzają całą gospodarkę. Gdyby eksport ten doznał bardzo poważnego uszczerbku, to konsekwencje byłyby podobne do tych, jakie nasza gospodarka ponosiła w okresie międzywojennym. Nastąpiłby spadek popytu wewnętrznego, spadek PKB i produkcji przemysłowej. To pociągnęłoby za sobą drastyczny wzrost bezrobocia. Polsce, pozbawionej gwarancji dostępu do rynku unijnego, groziłaby stagnacja i utrwalenie pozycji peryferyjnej w Europie. Możliwość dostosowania kursu walutowego Pod koniec lat 20. XX w. w gospodarce światowej panował system walutowy zwany „standardem złota”. W ramach tego systemu, do którego należała również Polska, poszczególne kraje gwarantowały wymienialność swoich walut na złoto według sztywnego parytetu. Wielki Kryzys, rozpoczęty krachem na giełdzie nowojorskiej w listopadzie 1929 r., wystawił ów system na ciężką próbę. Prawdziwym wstrząsem było wyjście z niego Wielkiej Brytanii, uchodzącej za ostoję międzynarodowego ładu walutowego. Brytyjczycy w 1931 r. zawiesili wymienialność swojej waluty na złoto i pozwolili na dewaluację funta o ok. 30 proc. Wiele państw natychmiast podążyło ich śladem, obniżając wartość własnych walut. Kolejnym wstrząsem było porzucenie standardu złota przez Stany Zjednoczone. W 1933 r., gdy prezydentem został Franklin Delano Roosevelt, USA zawiesiły wymienialność dolara na kruszec, a następnie dokonały jego dewaluacji o 40 proc. W systemie standardu złota pozostało wówczas już tylko kilka krajów europejskich, które pod przywództwem Francji utworzyły w 1933 r. „złoty blok”, zobowiązując się do zachowania wymienialności walut na złoto i utrzymania swobody przepływów kapitałowych. Członkiem tego elitarnego „złotego bloku” była również Polska. Z roku na rok zwiększał się jednak kontrast między recesją w krajach bloku a ożywieniem gospodarki w państwach, które odeszły od tego modelu. W 1936 r., a więc w siódmym roku od początku światowego kryzysu, różnica w wartości indeksu produkcji przemysłowej w stosunku do poziomu przedkryzysowego między gospodarkami, które zdewaluowały swoje waluty, a tymi należącymi do „złotego bloku”, przekraczała już 40 pkt proc. Mianowicie w pierwszej grupie produkcja przemysłowa w 1936 r. wynosiła średnio ponad 127 proc. poziomu z 1929 r., a w drugiej średnio zaledwie 86 proc. (przy czym w Polsce tylko 72 proc.). Warto w tym miejscu podkreślić istotę korzyści, jakie odnosiły kraje odchodzące w okresie Wielkiego Kryzysu od standardu złota. Gospodarki znajdowały się wówczas w stanie recesji, miały niewykorzystane moce produkcyjne, wysokie bezrobocie i przeżywały spadek cen detalicznych i hurtowych. Sytuacja ta stwarzała przestrzeń do tego, aby poprzez ekspansję monetarną i fiskalną zwiększyć zatrudnienie i produkcję, bez wywoływania inflacji. Jednakże taka ekspansja spowodowałaby pogorszenie bilansu handlowego, wypływ rezerw walutowych i w efekcie utratę możliwości utrzymywania ustalonego kursu walutowego. Stąd w warunkach standardu złota nie było to możliwe. Natomiast w przypadku odejścia od parytetu kraj mógł prowadzić politykę zwiększania popytu wewnętrznego i ożywiania gospodarki, wykorzystując dostosowanie kursu walutowego jako instrumentu zapobiegającego powstaniu deficytu handlowego. Polska pozostawała wierna standardowi złota i odrzucała kolejne nadarzające się okazje, aby obniżyć wartość zbyt silnej waluty. Pretekstem mogła być choćby dewaluacja amerykańskiego dolara w styczniu 1934 r. (Dolar był przedtem dość powszechnie używany jako waluta równoległa w Polsce i stabilność złotego oznaczała dla wielu po prostu stały kurs dolara w złotych. Można więc było w momencie dewaluacji dolara to samo zrobić ze złotówką, zachowując niezmienioną relację kursową dolar – złoty). Nie zdecydowano się na to i w efekcie złoty umocnił się wobec dolara. Przyniosło to wzrost zaufania do polskiej waluty, co bardzo ucieszyło władze Banku Polskiego. Tę radość wyrażano w piątym roku kryzysu, gdy polska gospodarka przeżywała dramatyczne załamanie – produkcja przemysłowa była o 37 proc. niższa niż w 1929 r. Nasuwa się tu analogia między sytuacją Polski w 1934 r. a sytuacją krajów południa strefy euro (Grecji, Włoch, Hiszpanii i Portugalii) 80 lat później. Kraje te (Polska w 1934 r., a kraje południa strefy euro w 2014 r.) miały solidne i budzące zaufanie waluty, a ich gospodarki pogrążone były w głębokim kryzysie, zaś rządzący starali się nie dostrzegać związku między kryzysem gospodarki a istniejącym rozwiązaniem walutowym. Polska pozostawała w „złotym bloku” do kwietnia 1936 r., gdy wobec spadku rezerw wprowadzono reglamentację walutową i tym samym ograniczono możliwość wymiany złotego na złoto. „Złoty blok” przetrwał jeszcze tylko kilka miesięcy, do września 1936 r., gdy jego ostatni uczestnicy – Francja, Szwajcaria i Holandia – zdecydowali się na dewaluacje. W Polsce nie osłabiono kursu, ale wprowadzone w kwietniu 1936 r. rozwiązanie zastępcze w postaci reglamentacji walutowej umożliwiło zasadniczą zmianę polityki makroekonomicznej. Możliwe było bowiem zwiększenie podaży pieniądza bez obawy, że naruszy to zdolność Banku Polskiego do realizacji obowiązku wymiany złotego na dewizy po stałym kursie (gdyż reglamentacja zwolniła faktycznie Bank Polski z tego obowiązku). Rozpoczął się wówczas okres bardzo aktywnej polityki pieniężnej i budżetowej – mogła ruszyć budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dzisiaj badacze uważają, że system standardu złota był zasadniczym źródłem Wielkiego Kryzysu i że bez odejścia od parytetu ożywienie w gospodarce światowej nie byłoby możliwe. Konsensus w tej sprawie ukształtował się na przełomie lat 80. i 90. XX w., a najbardziej reprezentatywną prezentacją tego poglądu jest książka Barry’ego Eichengreena „Golden Fetters: The Gold Standard and the Great Depression 1919–1939” (Złote kajdany. Standard złota i Wielki Kryzys 1919–1939), która ukazała się w 1992 r. Polscy i zagraniczni naukowcy są zgodni, że pozostawanie przez Polskę w latach 30. XX w. w systemie standardu złota było nieporozumieniem, błędem i przyniosło gospodarce szkody. W wyniku tej polityki II RP trwała w stagnacji. Strat tych nie zdołała już odrobić. Niemiecki historyk gospodarczy Nikolaus Wolf uważa, że uporczywe pozostawanie w systemie parytetu złota było konsekwencją dążenia marszałka Józefa Piłsudskiego do utrzymywania silnych relacji wojskowych i gospodarczych z Francją. Wymuszało to jednak stosowanie polityki deflacyjnej, a więc polityki ograniczania popytu wewnętrznego. Witold Staniewicz, ekonomista i minister rolnictwa w rządach piłsudczykowskich, zwracał uwagę, że dopiero po odejściu od systemu standardu złota w 1936 r. możliwe stało się rozpoczęcie budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Pierwsze seryjnie produkowane czołgi, działa i samoloty zaczęły opuszczać fabryki COP tuż przed wybuchem wojny w 1939 r. Gdyby budowę COP rozpoczęto wcześniej, to polska armia przystąpiłaby do wojny znacznie lepiej wyposażona w nowoczesny sprzęt. Nie mogło się jednak tak stać, gdyż decyzje dotyczące systemu walutowego podporządkowano nie interesowi gospodarki, lecz – jak twierdzi Wolf – relacjom w ramach sojuszu politycznego i wojskowego. Warto przemyśleć ten przypadek, w którym kierowanie się przesłankami politycznymi przy wyborze rozwiązania walutowego nie przyniosło żadnych korzyści politycznych, natomiast zaszkodziło gospodarce i obniżyło bezpieczeństwo kraju. Kraj należący do strefy euro, który popadnie w problemy z konkurencyjnością, jest w podobnie dramatycznej sytuacji, jakby znajdował się w warunkach kryzysu w systemie standardu złota, gdyż nie może poprawić swojej konkurencyjności przez dostosowanie kursu walutowego. Barry Eichengreen, autor fundamentalnych prac na temat związku między systemem standardu złota a Wielkim Kryzysem, twierdzi (w książce „Hall of Mirrors: The Great Depression, the Great Recession, and the Uses – and Misuses – of History” z 2015 r.), że w świetle doświadczeń z systemem parytetu złota decyzja o wprowadzeniu euro była katastrofalnym błędem. W okresie niespełna 20 lat od chwili wprowadzenia euro prawie połowa krajów, które przyjęły wspólną walutę, została dotknięta zjawiskiem długotrwałej utraty konkurencyjności, które spowodowało poważne straty w poziomie rozwoju gospodarczego. Do grupy tej można zaliczyć dziewięć krajów (Cypr, Estonia, Finlandia, Grecja, Hiszpania, Łotwa, Portugalia, Słowenia i Włochy), których PKB w 2015 r., a więc siedem lat po wybuchu światowego kryzysu finansowego z 2008 r., było niższe niż w 2007 r., czyli w ostatnim roku przed tym kryzysem. Każdy kraj może w pewnym momencie przestać być konkurencyjny – z wielu przyczyn, które trudno jest z wyprzedzeniem przewidzieć lub wyeliminować. Przykładem może być Finlandia, która słusznie uchodziła za jedną z najzdrowszych, najsolidniejszych i najbardziej konkurencyjnych gospodarek w UE, a w ostatnich latach zmaga się z kryzysem strukturalnej niekonkurencyjności i przeżywa długotrwałą recesję. Początkowe przyczyny kłopotów tego kraju nie były związane z euro. Jednak brak własnej waluty utrudnił Finlandii odzyskanie konkurencyjności i przez wiele lat nie była ona w stanie przezwyciężyć recesji. W 2015 r. PKB Finlandii był o 5 proc. niższy niż w 2007 r. Dla porównania dodajmy, że w tym okresie 2007–2015 PKB Polski wzrósł o 29 proc. Jeżeli Polska przyjmie euro, to pozbawiona elastycznego kursu walutowego będzie narażona na zwiększone ryzyko utraty konkurencyjności i problemy z jej odzyskaniem, gdyby do tego doszło. Kraj mógłby popaść w długoletnią stagnację gospodarczą, a wtedy trwający od ponad 20 lat proces systematycznego zmniejszania luki rozwojowej w stosunku do najbogatszych krajów Europy zostałby zatrzymany. Społeczeństwo, przywykłe do stałego wzrostu gospodarczego, zostałoby skonfrontowane z sytuacją długotrwałej recesji i wysokiego bezrobocia. Mit interwencjonizmu państwowego W gospodarce II Rzeczypospolitej rola państwa była bardzo duża, a w kryzysowych latach 30. jeszcze wzrosła. Według różnych szacunków wartość majątku publicznego (majątku przedsiębiorstw państwowych oraz instytucji państwowych i samorządowych) wynosiła 20–30 proc. majątku narodowego. Szczególnie duża była rola państwa w sektorze finansowym – w latach 30. XX w. państwo kontrolowało zdecydowaną większość aktywów sektora finansowego. W debacie publicznej nie ma zgody co do oceny roli państwa w gospodarce II Rzeczypospolitej. Dla jednych doświadczenia międzywojenne dowodzą skuteczności interwencjonizmu państwowego w napędzaniu wzrostu gospodarczego. Inni w etatyzmie upatrują głównego źródła niepowodzeń gospodarczych II Rzeczypospolitej. Moim zdaniem oba te poglądy są mocno zmitologizowane. Trudno mówić o tym, że interwencjonizm państwa dowiódł swojej skuteczności i przyniósł sukces gospodarczy w sytuacji, gdy okres II Rzeczypospolitej okazał się porażką gospodarczą. Z drugiej strony nie sposób zgodzić się z poglądem (wyrażonym ostatnio przez Witolda Gadomskiego w artykule „Gospodarkę II RP gubił etatyzm”, w „Gazecie Wyborczej” z 15 maja 2018 r.), że główną przyczyną niepowodzeń gospodarczych II Rzeczypospolitej był nadmierny etatyzm. Zgadzam się z Witoldem Gadomskim, że wiele działań państwa w II Rzeczypospolitej było szkodliwych dla gospodarki. Szkody te mogłyby jaskrawo ujawnić się w dłuższym okresie. Nic nie wskazuje jednak na to, że gdyby przy niezmienionych innych warunkach funkcjonowania systemu ekonomicznego w okresie międzywojennym ograniczyć zaangażowanie państwa, to poziom aktywności gospodarki w okresie istnienia II Rzeczypospolitej byłby wyższy. Można się spodziewać, że byłoby jeszcze gorzej. Barierą wzrostu w okresie międzywojennym były w pierwszej kolejności problemy popytowe: utrata zagranicznych rynków zbytu oraz ograniczenia popytu wewnętrznego wynikające po pierwsze z ograniczenia dochodów eksportowych, a po drugie, z prowadzenia polityki deflacyjnej (czyli tłumienia popytu wewnętrznego) mającej zapobiec deficytowi handlowemu przy przewartościowanym kursie złotego. Gdy w latach 1936–1939 państwo porzuciło politykę deflacyjną i poprzez budowę COP zaangażowało się w napędzanie gospodarki, przy niewykorzystanych mocach produkcyjnych i wysokim bezrobociu, przyniosło to zbawienne skutki w postaci wzrostu produkcji przemysłowej, która w latach 1936–1938 rosła w tempie ponad 10 proc. rocznie. Najwyższy poziom i najwyższą dynamikę wzrostu gospodarczego osiągnięto więc w latach, w których rola państwa w gospodarce była najwyższa w pokojowym okresie istnienia II Rzeczypospolitej. Można zadać pytanie, co by było, gdyby nie wybuchła wojna? Twardej odpowiedzi nie mamy, ale możemy formułować hipotezy. Historyk gospodarczy Piotr Koryś (w artykule „The State as an Entrepreneur: Reorientation of the Economic Policy of the Republic of Poland in Late 1930s and the Development of State Capitalism”, Ekonomia, 4/2015) twierdzi, że w 1939 r. proste rezerwy były już w dużej mierze wykorzystane. Kontynuacja prowadzonej przez państwo polityki gospodarczej coraz słabiej przyczyniałaby się do wzrostu PKB. Szybko ujawniłyby się bariery finansowe – wzrost zadłużenia i inflacja. Zaczęłyby się pojawiać również negatywne skutki przyjętego modelu, w którym inwestycjami produkcyjnymi zajmuje się państwo. Zastosowanie tego systemu było skądinąd w części wymuszone – początkowo zakładano, że rząd skupi się na rozbudowie infrastruktury, a fabryki w COP będzie budował kapitał prywatny, lecz okazało się, że nie jest łatwo znaleźć kapitał prywatny gotowy realizować inwestycyjne plany rządu. Powojenne doświadczenia z wielu krajów pokazują, że model oparty na bezpośrednich inwestycjach państwowych jest znacznie mniej efektywny niż taki, w którym państwo zapewnia szeroko pojętą infrastrukturę transportową, prawną, edukacyjną itp. i stwarza warunki do inwestowania sektorowi prywatnemu. Dziś w szerokiej świadomości COP jest przedsięwzięciem stanowiącym powód do dumy, potwierdzającym dobitnie, że w II RP państwo polskie potrafiło tworzyć światłe wizje i je skutecznie realizować. Trzeba jednak mieć na względzie, że tylko część fabryk rozpoczęła produkcję przed wybuchem wojny i COP nie zdążył wywrzeć istotnego wpływu na poprawę wyposażenia polskiej armii. Nie doszło również do komercyjnej weryfikacji tego przedsięwzięcia. Trudno stwierdzić, czy miało ono sens ekonomiczny i czy utrzymałoby się na rynku w warunkach konkurencyjnej gospodarki. Warto pamiętać o niepowodzeniu prekursora COP, którym były inwestycje górniczo-hutnicze podejmowane przez rząd Królestwa Polskiego, zainicjowane w latach 1815–1830 przez Stanisława Staszica i Ksawerego Druckiego-Lubeckiego w Zagłębiu Staropolskim, na terenie późniejszego COP. Inicjatywa ta nie okazała się trwała i większość zakładów później zamknięto, gdy nie były w stanie przetrwać na rynku. Niezweryfikowany mit COP może prowadzić do niebezpiecznego przekonania o skuteczności przedsiębiorczej działalności państwa. Odzwierciedleniem takiego przekonania wydaje się przyznanie przez tegoroczne Forum Ekonomiczne w Krynicy nagrody w kategorii Firma roku państwowej agendzie, jaką jest grupa Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), w skład której wchodzi Bank Gospodarstwa Krajowego, będący prawną kontynuacją instytucji, która finansowała budowę COP. Zastrzegam, że nie twierdzę wcale, iż PFR nie zasługuje na nagrodę. Gdyby otrzymał odrębną nagrodę specjalną, nie byłoby w tym nic niezwykłego. Natomiast kuriozalne jest przyznanie tej państwowej instytucji nagrody w kategorii Firma roku. Można to odczytać jako wyraz przekonania, że najlepszym przedsiębiorcą w Polsce jest państwo. Jeśli PFR jest rzeczywiście najlepszą firmą, to może nie ma sensu, by zajmował się wspieraniem gorszych od niego przedsiębiorstw prywatnych, a rozwijał się sam – wypierając, zastępując lub przejmując prywatne spółki? Pogląd taki byłby nad wyraz szkodliwy i niebezpieczny. Jeżeli chcemy, by Polska zmniejszała lukę rozwojową w stosunku do krajów wysoko rozwiniętych i by możliwie szybko dołączyła do ich grona, to potrzebujemy innowacyjnych i dynamicznych przedsiębiorstw, które będą zdolne do konkurowania i ekspansji na rynku światowym. Nie zrobią tego firmy państwowe. Niebezpieczne scenariusze II Rzeczpospolita podejmowała olbrzymi trud tworzenia nowej państwowości z ziem trzech zaborów, w sytuacji niesprzyjającego gospodarczego i politycznego otoczenia międzynarodowego. Ńwcześni sternicy polityki gospodarczej kraju działali w skrajnie trudnych warunkach, a ich możliwości wyboru były ograniczone. Problemy gospodarcze, których nie byli oni w stanie lub nie zdołali uniknąć, warto analizować z myślą o tym, by zapobiec podobnym nieszczęściom w przyszłości. Nieznajomość, niezrozumienie lub lekceważenie doświadczeń gospodarczych II Rzeczypospolitej może prowadzić do realizacji niebezpiecznych scenariuszy. Istnieje ryzyko, że w najbliższych latach Polska, na własne życzenie, doprowadzi do powtórzenia jednego z tych zjawisk, które zahamowały jej rozwój gospodarczy w okresie międzywojennym. Brak zrozumienia dla istoty korzyści gospodarczych z przynależności do UE oraz spory polityczne z Brukselą mogą spowodować, że gdy Polska stanie się płatnikiem netto do budżetu unijnego, opuścimy Unię. Wyjście z niej i ograniczenie dostępu do rynku europejskiego mogłoby mieć podobnie dramatyczne konsekwencje jak odcięcie gospodarki II Rzeczypospolitej od zagranicznych rynków zbytu. Z drugiej strony, w przypadku gdy w wyniku wyborów zmieni się władza w Polsce, może zostać podjęta decyzja, aby jak najszybciej wejść do strefy euro, w przekonaniu, że dzięki temu Polska zostanie jeszcze mocniej związana z Europą Zachodnią. Może się to okazać błędem o podobnie groźnych konsekwencjach jak decyzja o uporczywym utrzymywaniu w latach 30. XX w. sztywnego parytetu złotego względem złota i członkostwa w „złotym klubie” pod przywództwem Francji. Przyjęcie euro, zamiast spowodować silniejsze zakotwiczenie Polski w Unii Europejskiej, może przyczynić się do problemów ekonomicznych i kumulacji frustracji społecznej, co w kolejnej odsłonie politycznej może doprowadzić do rozstania się Polski zarówno ze strefą euro, jak i z UE. Istnieje również ryzyko, że rządzący, uwiedzeni mitycznym i nieprawdziwym wyobrażeniem o sukcesach działalności gospodarczej państwa w II Rzeczypospolitej, uznają, że konsolidacja i rozbudowa sektora państwowego oraz pełnienie przez państwo funkcji przedsiębiorcy może stać się skutecznym motorem napędowym polskiej gospodarki. Taka strategia mogłaby spowolnić postęp cywilizacyjny kraju. Stefan Kawalec – ekonomista, prezes firmy doradztwa strategicznego Capital Strategy. W latach 1991–1994 był wiceministrem finansów. Współautor, wraz z Ernestem Pytlarczykiem, książki „Paradoks euro. Jak wyjść z pułapki wspólnej waluty?” (Warszawa 2016), w której zawarte są wybrane tezy prezentowane w artykule Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej Zbigniew Landau, Jerzy Tomaszewski, Gospodarka Polski międzywojennej, T. III, 1930-1935, Książka i Wiedza 1982. „Mały Rocznik Statystyczny 1936”, Nakładem Głównego Urzędu Statystycznego 1936. Metamorfozy społeczne, t. 9, Praca i społeczeństwo II Rzeczypospolitej, red. Włodzimierz Mędrzecki i Celina Leszczyńska, Instytut
W tym rozdziale: Państwo wielu narodów Terytorium Polski liczyło 388,6 tys. km kwadratowych, a państwo polskie było szóstym co do wielkości krajem Europy. Rzeczpospolita dzieliła się na szesnaście województw, a te na 277 powiatów. Oddzielną jednostką administracyjną było miasto stołeczne Warszawa. Wyjątkowy status miało województwo śląskie, które otrzymało autonomię z własnym sejmem, skarbem i policją. Liczba ludności Polski w 1921 r. wynosiła 27,2 mln osób (szóste miejsce w Europie), a w 1939 r. – około 35 mln (szóste miejsce). Na kilometr kwadratowy przypadało 70 osób (w 1939 r. – 90). Była to wysoka średnia europejska. Największa gęstość zaludnienia występowała w województwach zachodnich i centralnych, najmniejsza – we wschodnich. Liczbę Polaków poza krajem oceniano na 8 mln (wśród nich około 2 mln wyemigrowało z Polski w okresie międzywojennym). Mieszkali głównie w Stanach Zjednoczonych (4 mln), w Niemczech (około 1,3 mln – zarówno emigranci zarobkowi, jak i autochtoniczna ludność polska, na Śląsku), w ZSRS (około 1 mln) i we Francji (600 tys.). Mniejsze skupiska polskie znajdowały się w Czechosłowacji (na Zaolziu) i na Litwie (w obydwu miejscach Polacy mieszkali od wieków), a poza Europą – w Brazylii i w Argentynie. Na wsi mieszkało 75 proc. ludności, a reszta w ponad sześciuset miastach (największy odsetek ludności miejskiej był w zachodniej części kraju). W 1921 r. jedynie liczba mieszkańców Warszawy przekroczyła milion, a sześć miast liczyło ponad 100 tys. (później jeszcze kilka przekroczyło tę liczbę). Najliczniejszą grupą społeczną byli chłopi, którzy stanowili około 55 proc. ogółu ludności Polski, następnie robotnicy (ponad 27,5 proc.), drobnomieszczaństwo (11 proc.), inteligencja i wolne zawody (ponad 5 proc.), więksi przedsiębiorcy (1 proc.) i ziemianie zajmujący znacznie ważniejszą, niż wskazywałaby na to liczebność, pozycję w życiu społecznym (0,4 proc.). Najbardziej dostrzegalną zmianą w końcu lat trzydziestych był trzyprocentowy spadek liczby chłopów i wzrost o taki sam odsetek liczby robotników. Poza tym zwiększyła się grupa inteligencji, a spadła liczba ziemian. Struktura narodowościowa II RP Strukturę narodowościową ludności Polski w okresie międzywojennym można przedstawić jedynie w przybliżeniu. Dostępne źródła nie określają jednoznacznie przynależności narodowej wielu obywateli Rzeczypospolitej. Pierwszy spis ludności nie objął Górnego Śląska, którego przynależność państwowa nie była jeszcze rozstrzygnięta, i tzw. Litwy Środkowej z Wilnem, został również zbojkotowany przez część Ukraińców. W drugim spisie zdarzały się fałszerstwa – zawyżano liczbę osób deklarujących narodowość polską. Proces kształtowania świadomości narodowej, przede wszystkim na wschodzie Polski, nie był zakończony. Osoby pytane o narodowość często myliły ją z obywatelstwem. Większa część mieszkańców Polesia podawała jako własny język – tutejszy, chłopski, normalny. Wielu Żydów uważało się za Polaków wyznania mojżeszowego. Podziały istniały nawet w rodzinach: Andrzej Szeptycki był głową Kościoła greckokatolickiego i duchowym przywódcą Ukraińców, jego brat Stanisław, generał WP, uważał się za Polaka. Uwzględniając te zastrzeżenia, można przyjąć, że struktura narodowościowa II Rzeczypospolitej w międzywojniu była następująca: Polacy stanowili ponad 68 proc. ogółu obywateli, Ukraińcy – ponad 15 proc., Żydzi – 8,5 proc. (Polska była pod względem ich liczby drugim po Stanach Zjednoczonych miejscem zamieszkania na świecie), Białorusini, a także „tutejsi” (czyli osoby bez wykształconej świadomości narodowej) – ponad 3 proc., Niemcy – ponad 2 proc. (jedyna mniejszość, której liczebność w porównaniu z początkiem lat dwudziestych znacznie się zmniejszyła z powodu wyjazdów do Niemiec). Mozaikę narodowościową uzupełniali Rosjanie, Litwini, Czesi, Romowie, nieliczni Słowacy i Karaimi, zbliżone językowo do Ukraińców grupy etniczne (Bojkowie, Łemkowie, Huculi), a także spolonizowani Ormianie i Tatarzy. Grupa polskich chłopów. Polacy stanowili przytłaczającą większość w zachodnich województwach Rzeczypospolitej, gdzie mieszkał również pewien odsetek Niemców, oraz w środkowych, gdzie najliczniejszą mniejszością byli Żydzi (ponadto w Lwowskiem znaczny odsetek stanowili Ukraińcy – 34 proc., a w Białostockiem zaś Białorusini – 12,5 proc.). Natomiast w województwach wschodnich RP, oprócz tarnopolskiego, Polacy stanowili mniejszość. W województwie poleskim dominowali „tutejsi” (62,5 proc. mieszkańców), a w województwach nowogródzkim i wileńskim występował znaczny odsetek Białorusinów. W województwach południowo-wschodnich RP zdecydowaną większość stanowili Ukraińcy (na Wołyniu 68 proc., w województwie stanisławowskim 69 proc., a w tarnopolskim – 46 proc. ogółu mieszkańców). Trzecią co do liczebności grupą narodowościową w województwach kresowych byli Żydzi (dominujący wraz z Polakami wśród kresowej ludności miejskiej). Większość Polaków była katolikami, a mniejsza ich grupa – protestantami. Na czele Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce od 1926 r. stał prymas August Hlond. Polacy byli narodowością najbardziej zróżnicowaną społecznie. Stanowili szacunkowo 60 proc. ogółu chłopów, 75–80 proc. robotników, około 80 proc. inteligencji, około 40 proc. drobnomieszczaństwa i 50 proc. przedsiębiorców (pozostali byli przeważnie pochodzenia żydowskiego). Wśród ziemian byli niemal wyłącznie Polacy. Prymas August Hlond. Ukraińcy byli wyznania greckokatolickiego, a zamieszkujący Wołyń – prawosławnego. W przeważającej większości byli chłopami. Ponad 10 proc. stanowiła inteligencja – pracownicy spółdzielni, nauczyciele, duchowni. Ukraińcy prowadzili szeroką działalność spółdzielczą, kulturalno-oświatową i polityczną. Najsilniejszym ugrupowaniem było Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-Demokratyczne, mniejsze wpływy miała Ukraińska Partia Socjaldemokratyczna. Znaczącą rolę odgrywały nielegalne organizacje dążące do utworzenia niepodległego państwa ukraińskiego z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów na czele. Narodem chłopskim byli również Białorusini (90 proc. tej społeczności pracowało na roli). Wyznawali prawosławie lub katolicyzm. Inteligencja była nieliczna, a ludność białoruską charakteryzował największy odsetek analfabetów. Niemniej Białorusini również zakładali stowarzyszenia upowszechniające własną kulturę narodową i uczestniczyli w życiu politycznym kraju. Grupa ortodoksyjnych Żydów z rodziny Rosenbaumów w Krynicy. Żydzi byli ludnością przede wszystkim miejską (21 proc. ludności miast Polski). Ponieważ zamieszkiwali środkową i wschodnią część kraju, ich odsetek w tamtejszych miastach często przekraczał 30 proc. Wyznawali religię mojżeszową; większość mówiła w języku jidysz i w polskim. Znajdowali zatrudnienie w drobnym handlu, rzemiośle i jako robotnicy w małych przedsiębiorstwach. Było wśród nich bardzo wielu przedsiębiorców i przedstawicieli wolnych zawodów; wśród adwokatów odsetek Żydów sięgał 50 proc., a wśród lekarzy – 55 proc. wszystkich prowadzących praktykę. Żydzi różnili się religią, kulturą i obyczajami od innych narodowości i żyli zwykle w izolacji. Sprawami religijnymi zajmowały się kahały – żydowskie gminy religijne, które odgrywały bardzo ważną rolę w życiu tej społeczności. Żydzi prowadzili ożywioną działalność kulturalną i polityczną. W Warszawie powstał Instytut Nauk Judaistycznych z udziałem wybitnych historyków – Majera Bałabana i Mojżesza Schorra (zajmującego się również orientalistyką). Do głównych partii żydowskich należał popierany przez ortodoksyjną część Żydów Związek Izraela (zwany Aguda), syjoniści, którzy opowiadali się za utworzeniem państwa narodowego Żydów w Palestynie, oraz lewicowy Powszechny Żydowski Związek Robotniczy (Bund). Nieliczni Żydzi się asymilowali; część z nich przeszła na katolicyzm, większość jednak uważała się za Polaków wyznania mojżeszowego. Należeli do nich wybitni twórcy kultury polskiej, historyk Szymon Askenazy, poeci Marian Hemar, Bolesław Leśmian i Julian Tuwim, pisarz i malarz Bruno Schulz, pianista Artur Rubinstein, matematycy i logicy – Hugo Steinhaus i Alfred Tarski, mikrobiolog Ludwik Hirszfeld, a także politycy – poseł i publicysta narodowy Stanisław Stroński, prezydent Krakowa Mieczysław Kaplicki czy prezes Najwyższej Izby Kontroli gen. Jakub Krzemieński. Wśród mniejszości niemieckiej najliczniejszą grupę stanowili zamożni chłopi, a następnie – robotnicy, inteligencja, przedsiębiorcy. Niemcy wyznawali różne odmiany protestantyzmu lub katolicyzm. Cechował ich wysoki poziom wykształcenia i dobrze zorganizowane życie polityczne, w którym znaczącą rolę odgrywała prasa. Mieszkający w północno-wschodniej Polsce Litwini byli w większości chłopami. Mieli własne organizacje kulturalne i oświatowe. Emigranci z Czech zamieszkiwali przeważnie Wołyń (głównie chłopi) i Łódzkie (rzemieślnicy i robotnicy). Ormianie żyli przede wszystkim we Lwowie, gdzie znajdowała się siedziba ich Kościoła ormiańskokatolickiego, na którego czele stał arcybiskup Józef Teodorowicz. Północno-wschodnie województwa RP zamieszkiwali Tatarzy wyznający islam. Grupa niemieckich rolników z Wołynia. Koronacja króla polskich Cyganów Juliana Kwieka na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, 1937 r. Łemkowska para narzeczonych w strojach regionalnych. Materiały uzupełniające: Polityka narodowościowa władz polskich Przed 1918 r. środowiska dominujące w polskim życiu politycznym nie podjęły poważniejszej dyskusji o stosunku do innych narodowości zamieszkujących obszar dawnej Rzeczypospolitej. Piłsudczycy uważali ją za bezprzedmiotową w momencie trwającej walki o niepodległość. Narodowcy lekceważyli proces odrodzenia narodowego mniejszości słowiańskich, głównie Ukraińców; uznawali ich odrębność kulturową, ale dawali wyraz złudzeniu, że zasymilują się z Polakami. Niechętnie lub wrogo odnosili się do Żydów, zarzucając im nieprzyjazny lub obojętny stosunek do Polaków. Uważali, że udział Żydów w życiu gospodarczym na ziemiach polskich jest zbyt znaczący i przez to szkodliwy. Negatywnie oceniali też wpływ Żydów na kulturę polską. Konstytucja Rzeczypospolitej gwarantowała prawa obywatelskie i polityczne wszystkim obywatelom polskim niezależnie od narodowości i wyznania oraz zakazywała ich dyskryminacji w jakiejkolwiek formie. Dawała możliwość swobodnego kultywowania języka i tradycji narodowej, prowadzenia działalności kulturalno-oświatowej oraz uczestnictwa w życiu politycznym. W życiu codziennym natomiast polityka narodowościowa władz polskich i relacje mniejszości narodowych z większością polską wykraczały poza zapisy prawne i wymagały szczególnie delikatnego podejścia, kompromisu oraz zrozumienia wzajemnych różnic i interesów. W Rzeczypospolitej okresu międzywojennego w wielu wypadkach tego brakowało, a stosunki między Polakami a mniejszościami narodowymi częściej układały się konfliktowo niż przyjaźnie. Konflikty miały przyczyny narodowe i społeczne, rzadziej religijne. Władze polskie nie zawsze respektowały konstytucyjne prawa mniejszości; znamienne były wypowiedzi polityków prawicy po wyborach prezydenckich w grudniu 1922 r., że o stanowisku głowy państwa mogą decydować wyłącznie Polacy. Natomiast przedstawicieli innych narodowości cechowała czasami niechęć lub wrogość wobec państwa polskiego, co wykluczało możliwość kompromisu. Szczególnie widoczne było to na obszarach wschodnich RP oraz wśród mniejszości niemieckiej. W pierwszych latach niepodległości władze prowadziły umiarkowaną politykę asymilacji narodowej mniejszości słowiańskich. Zakończyła się ona niepowodzeniem. Po przejęciu władzy przez piłsudczyków zaczęto stosować politykę asymilacji państwowej – starano się przy poszanowaniu odrębności narodowych, wyznaniowych i kulturowych budować więzi z państwem polskim na zasadzie wspólnoty praw i obowiązków; nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Po śmierci Józefa Piłsudskiego wrócono do polityki asymilacji narodowej, nierzadko stosując metody przymusu. Symbolem tych działań była akcja niszczenia na Chełmszczyźnie opuszczonych cerkwi prawosławnych, które w latach trzydziestych ponownie zaczęły stawać się miejscami kultu. Najgorzej układały się stosunki z Ukraińcami, których część dążyła do wywalczenia niepodległego państwa. Utworzyli oni w drugiej połowie lat dwudziestych Organizację Ukraińskich Nacjonalistów. Jej przywódcy uważali, że w walce o państwo ukraińskie dozwolone jest użycie wszystkich metod, nie wyłączając terroru i mordów na przedstawicielach innych narodowości oraz Ukraińcach, którzy nie aprobowali takich form działalności. Walcząc z państwem polskim, OUN dokonywała zabójstw polskich urzędników, w zamachu przeprowadzonym 15 czerwca 1934 r. w Warszawie zginął minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki. Zamordowano również życzliwego Ukraińcom Tadeusza Hołówkę (wiceprezesa piłsudczykowskiego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem). W odpowiedzi na terror OUN władze polskie od września do listopada 1930 r. przeprowadziły pacyfikację Małopolski Wschodniej. Ukraińcy ponieśli w niej dotkliwe straty materialne, a wiele osób aresztowano. Zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej pogłębiło tylko niechęć między obiema narodowościami. Źródłem konfliktu była również polska polityka oświatowa. Ukraińcy nie godzili się na lokalizację własnej uczelni wyższej w innym mieście niż Lwów i dlatego przez cały okres międzywojenny nie mieli uniwersytetu z wykładowym językiem ukraińskim. Nie weszła w życie ustawa samorządowa z 1922 r. zapowiadająca powołanie w województwach zamieszkiwanych głównie przez Ukraińców sejmików o dwóch izbach – polskiej i ukraińskiej. Język ukraiński nie stał się w tych województwach drugim – oprócz polskiego – językiem urzędowym; w urzędach zdarzały się wypadki okazywania niechęci osobom posługującym się ukraińskim. Ukraińców przeważnie nie zatrudniano w administracji państwowej i na kolei. Wyjątkiem była polityka wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego , zwolennika współpracy politycznej z Ukraińcami w tym regionie. Nie zyskała ona jednak przychylności lokalnej społeczności polskiej, a po śmierci marszałka Piłsudskiego utraciła poparcie rządu. Dymisję Józewskiego w „Kurierze Wołyńskim” nazwano zakończeniem polskiej martyrologii na Wołyniu. Na stosunki między ludnością we wschodniej Polsce wpływały również przyczyny społeczne – wcześniejsze spory o ziemię między polskim ziemiaństwem a białoruskim i ukraińskim chłopstwem, które zaogniła ustawa o osadnictwie wojskowym. Na mocy ustawy uczestnicy walk o niepodległość otrzymali działki ziemi w tamtej części kraju. Polskich osadników traktowano jak intruzów. Wszelkie próby porozumienia oraz cała ogromna praca włożona przez osadników w rozwój gospodarczy i kulturalny tych ziem rozbijały się o mur niechęci miejscowej ludności, która w skrajnych wypadkach przybierała charakter czynnych napaści. Pożar domu przy ul. Legionów w czasie zajść antysemickich w Mińsku Mazowieckim. Konfliktowo układały się relacje polsko-żydowskie. W dużym stopniu wpływały na to czynniki społeczno-gospodarcze oraz polityka narodowej demokracji. Niechęć do Żydów pogłębił kryzys pierwszej połowy lat trzydziestych, zwiększając w wielu warstwach społeczeństwa polskiego przekonanie, że stanowią oni konkurencję dla Polaków w handlu, rzemiośle i w wolnych zawodach. Prowadziło to niekiedy do stosowania przemocy wobec Żydów, przede wszystkim na początku tworzenia państwowości polskiej i w drugiej połowie lat trzydziestych. Pod koniec listopada 1918 r. doszło we Lwowie do pogromu, podczas którego zamordowano ponad czterdzieści osób. Pretekstem było poparcie udzielone Ukraińcom przez Żydów podczas walk o miasto. W rzeczywistości większość Żydów zachowała neutralność; niektórzy bili się po stronie polskiej, natomiast wspólnie z Ukraińcami walczył oddział milicji żydowskiej. W drugiej połowie lat trzydziestych dokonano czynnych napaści na Żydów w Częstochowie, Mińsku Mazowieckim, Grodnie. Czasami przemocy używały obie strony, np. w 1936 r. w Przytyku podczas bójki między chłopami polskimi wzywającymi do bojkotu handlarzy żydowskich zastrzelono jednego z Polaków; spowodowało to wystąpienia przeciw Żydom, podczas których zabito dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało pobitych. Konflikt ubóstwa W latach trzydziestych bojówki narodowców (głównie z Obozu Narodowo-Radykalnego „Falanga”) wymuszały na wyższych uczelniach tworzenie tzw. getta ławkowego, czyli osobnych ławek dla Żydów; te chuligańskie ekscesy spotkały się ze zbyt mało stanowczą reakcją władz akademickich. Przemoc wobec Żydów nie miała jednak charakteru masowego i była zdecydowanie zwalczana przez władze (np. w czasie zajść we Lwowie w 1929 r.). W odróżnieniu od innych państw, przede wszystkim Niemiec, w Polsce nie wprowadzono ustawodawstwa, które podważałoby konstytucyjne prawa mniejszości żydowskiej. Antyżydowskie działania narodowców były wprawdzie popierane przez część duchowieństwa, jednak przeciw nim występowała hierarchia kościelna. Prymas Hlond oficjalnie stwierdził w liście pasterskim, że antysemityzm jest niezgodny z etyką katolicką i stanowi naśladownictwo wzorców obcych polskiemu charakterowi narodowemu. Konflikty narodowościowe były typowym zjawiskiem w powstałych po I wojnie światowej państwach europejskich o dużym odsetku mniejszości. W Czechosłowacji nawet współrządzący Słowacy często nie byli traktowani podmiotowo, a stosunek władz do działalności kulturalnej prowadzonej przez Polaków na Śląsku Cieszyńskim pozostawiał wiele do życzenia. Podobna była polityka Litwinów wobec mniejszości polskiej. W wielonarodowej Rzeczypospolitej Polacy i mniejszości narodowe żyli w mniejszej lub większej izolacji, a polityka władz polskich nie sprzyjała jej przełamaniu. Przyjaźnie, mieszane małżeństwa i dobrosąsiedzka współpraca nie były częstym zjawiskiem. Obywatele polscy innej narodowości z reguły przestrzegali prawa i wykonywali obowiązki obywatelskie. Trudno jednak przypuszczać, by w krótkim czasie istnienia II Rzeczypospolitej wyrobili w sobie poczucie, że państwo polskie jest ich własnym lub by przynajmniej traktowali je z większym przywiązaniem niż wcześniej państwa zaborcze. Materiały uzupełniające:
historycy.org > Historia powszechna > II WOJNA ŚWIATOWA > ZSRR i alianci wschodni > Lotnictwo (w tym lotnictwo ZSRR) Pojedyńcza strona : Lotnictwo (w tym lotnictwo W tym rozdziale: Osiągnięcia i niepowodzenia II Rzeczypospolitej Odbudowa państwa polskiego po przeszło wieku niewoli była procesem długotrwałym i żmudnym. II Rzeczpospolita powstawała na obszarach w znacznej części zniszczonych, w warunkach wojny trwającej dłużej niż w innych państwach europejskich. Ziemie polskie i życie społeczne wymagały ujednolicenia i likwidacji podziałów powstałych wskutek przynależności do trzech państw zaborczych, różniących się od siebie politycznie i gospodarczo. Proces ten dotyczył również sfery mentalnej – mieszkańcy Polski musieli nauczyć się traktować państwo i jego władze jak własne i uświadomić sobie obowiązki spoczywające na nich jako obywatelach Rzeczypospolitej. Nie było to łatwe, tym bardziej, że odzyskanie niepodległości odbyło bez udziału większości spośród nich. W budowie państwa przydatne okazały się zdolności organizacyjne wyrobione w czasach niewoli, ukształtowane nurty polityczne oraz wielki entuzjazm elit społecznych dla idei pracy na rzecz niepodległej Polski. Demonstracja antyrządowa w Krakowie wiosną 1936 r. W porównaniu z państwami zachodniej Europy II Rzeczpospolita była krajem o większym stopniu ubóstwa. Przyczyniły się do tego jednak często zjawiska, na które Polacy nie mieli wpływu – oprócz wspomnianych trudności startu państwowości polskiej – kryzys gospodarczy lat trzydziestych oraz złe stosunki z największymi sąsiadami. Znaczące ograniczenia w wydatkach państwa wymuszały duże – wobec zagrożenia zewnętrznego – nakłady budżetowe na wojsko, dzięki czemu jednak stworzono bitną, ideową i dobrze wyszkoloną, chociaż nie dość nowocześnie uzbrojoną armię. Oceniając osiągnięcia i porażki polskiego międzywojnia, trzeba o tych uwarunkowaniach pamiętać. Spośród najbardziej niekorzystnych zjawisk społecznych w II RP nie udało się zlikwidować bezrobocia, szczególnie dostrzegalnego w miastach. Brak pracy i bieda prowadziły do wybuchów niezadowolenia społecznego – najczęściej w formie strajków i manifestacji ulicznych. Były one tłumione przez policję. Do najbardziej dramatycznych wydarzeń doszło wiosną 1936 r. W marcu w Krakowie policja ostrzelała pochód robotników protestujących przeciw brutalnemu stłumieniu strajku kobiet w fabryce Semperit; zginęło osiem osób. Miesiąc później we Lwowie, w czasie demonstracji protestacyjnej po zastrzeleniu przez policję dwa dni wcześniej bezrobotnego, w czasie rozpędzania manifestantów od kul zginęło trzynaście osób. Budowa Prudentialu. Konstruktorem tego najwyższego budynku w przedwojennej Warszawie był Stefan Bryła (1886–1943), inżynier, światowej sławy specjalista w dziedzinie spawalnictwa, wykładowca Politechniki Lwowskiej i Politechniki Warszawskiej, poseł na Sejm RP. W czasie wojny jako szef Departamentu Robót Publicznych i Odbudowy Delegatury Rządu na Kraj opracował plan powojennej odbudowy Polski. Aresztowany przez Niemców, w grudniu 1943 r. został rozstrzelany w publicznej egzekucji w Warszawie przy zbiegu ulic Puławskiej i Goworka. Rozwiązanie problemów społecznych – bezrobocia, „głodu ziemi” i przeludnienia wsi, niskiego poziomu dobrobytu społeczeństwa – wymagało jednak wysiłku więcej niż jednego pokolenia. Takiej szansy z powodu wybuchu wojny społeczeństwo polskie nie otrzymało. W wielu dziedzinach życia społecznego państwo polskie odniosło jednak sukcesy. Szybko przeprowadzono odbudowę oraz integrację prawną i gospodarczą ziem polskich, zacierając odrębności z czasów zaborów. Wielkim osiągnięciem była budowa nowych linii kolejowych, dróg, a także Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego. Wprowadzono liczne reformy społeczne, ośmiogodzinny dzień pracy i korzystne dla pracowników ustawodawstwo socjalne – ubezpieczenia od chorób, wypadków i starości. W porównaniu z okresem niewoli znacząco poprawił się poziom opieki lekarskiej i higieny. Konsekwentnie realizowano obowiązek bezpłatnego i powszechnego nauczania, który w latach trzydziestych objął ponad 90 proc. dzieci; pisania i czytania uczono również poborowych w wojsku. Nie do końca jednak wyeliminowano analfabetyzm i analfabetyzm wtórny, który przed wybuchem wojny sięgał 15 proc. W 1932 r. dokonano reformy szkolnictwa, której autorem był minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Janusz Jędrzejewicz. Wprowadzono nową organizację szkolnictwa podstawowego i średniego oraz stworzono szkolnictwo zawodowe. Za główny cel wychowawczy reformy rządzący w tym czasie piłsudczycy uznali kształtowanie wśród młodzieży poczucia obowiązków obywatelskich i pracy dla państwa. Szkolnictwo osiągnęło wysoki poziom dzięki kadrze wykwalifikowanych, ideowych i świadomych wartości swojej pracy nauczycieli. Wychowali oni pokolenie, które w czasie II wojny światowej dało świadectwo patriotyzmu i bohaterstwa. Architektura przedwojennej Warszawy Bardzo dobrze rozwijało się szkolnictwo akademickie. W 1939 r. w Polsce działały trzydzieści dwie wyższe uczelnie, w większości założone w okresie międzywojnia. Liczba studentów wynosiła blisko 50 tys. Polacy szczycili się kadrą wybitnych wykładowców akademickich, którzy mieli znaczące osiągnięcia naukowe i często światową sławę. Wielkim uznaniem cieszyła się lwowsko-warszawska szkoła matematyczna, którą reprezentowali Stefan Banach i Hugo Steinhaus oraz wybitny logik Alfred Tarski. Ważnym ośrodkiem matematycznym był Poznań, skąd pochodzili pracownicy Biura Szyfrów Sztabu Głównego WP – Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. W grudniu 1932 r. Rejewski odczytał szyfry nadawane przez „Enigmę” – niemiecką maszynę szyfrującą, wykorzystywaną do celów wojskowych, czego nie potrafiły dokonać służby innych państw. Po wybuchu wojny z wiedzy polskich kryptologów korzystano we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii, przechwytując wiele informacji niemieckiego dowództwa, a pod koniec wojny – niemal wszystkie. Rozwijały się również wszystkie inne dziedziny nauki. Mimo niewystarczających nakładów finansowych odnotowano wiele osiągnięć, w medycynie, gdzie Ludwik Hirszfeld, wybitny mikrobiolog zajmujący się badaniami krwi, wprowadził oznaczenia poszczególnych grup: A, B, AB, 0. W dziedzinie techniki sukcesami szczyciło się grono znakomitych inżynierów ze Stefanem Bryłą na czele oraz konstruktorów lotniczych, np. twórców serii kilkunastu udanych modeli samolotów sportowych RWD czy najnowocześniejszego na kontynencie bombowca PZL-37 „Łoś”. Samolot RWD-13. W Rzeczypospolitej działał samorząd terytorialny, który zgodnie z ustawą sejmową z 1933 r. otrzymał dużą autonomię wobec władz centralnych, ruch spółdzielczy i zawodowy, liczne stowarzyszenia społeczne ( młodzieżowe ze Związkiem Harcerstwa Polskiego na czele, kombatanckie, regionalne, katolickie oraz mniejszości narodowych i wyznaniowych). Powstała sieć bibliotek szkolnych i publicznych oraz Biblioteka Narodowa w Warszawie. Działały stowarzyszenia propagujące rozwój oświaty – Polska Macierz Szkolna, Towarzystwo Szkoły Ludowej, uniwersytety ludowe i robotnicze oraz liczne placówki kulturalne, towarzystwa przyjaciół sztuk pięknych i naukowe (Polska Akademia Umiejętności). Nowe możliwości rozwoju zyskała twórczość kulturalna. Najpopularniejszą dziedziną pozostała literatura; wielkim sukcesem była Nagroda Nobla, którą w 1924 r. otrzymał Władysław Reymont za powieść Chłopi. Znakomicie rozwijała się poezja, reprezentowana przez kilkanaście grup poetyckich. Najpopularniejsi twórcy – Julian Tuwim, Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz – należeli do grupy Skamander. Poeci awangardowi byli skupieni w tzw. Awangardzie krakowskiej, Awangardzie lubelskiej, w której talentem wyróżniał się Józef Czechowicz, oraz wileńskiej grupie Żagary, gdzie debiutował Czesław Miłosz. Wybitnie wszechstronny Stanisław Ignacy Witkiewicz zajmował się literaturą, malarstwem, filozofią. Tematykę polityczną i społeczną, która wraz z odzyskaniem niepodległości przestała dominować w literaturze, podejmowali w swoich powieściach Juliusz Kaden-Bandrowski, Maria Dąbrowska, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Ferdynand Goetel i przede wszystkim Stefan Żeromski w Przedwiośniu, którego główny bohater Cezary Baryka symbolizował rozterki części pokolenia początku drugiej niepodległości. Znakomitymi tłumaczami literatury obcej na język polski byli Tadeusz Boy-Żeleński (z francuskiego) oraz poeta Leopold Staff ( z francuskiego i niemieckiego). Do najwybitniejszych malarzy należeli mieszkający we Francji Józef Pankiewicz i Tadeusz Makowski, w kraju Witkacy, Leon Chwistek i Władysław Strzemiński. Mistrzem drzeworytu, korzystającym z wzorców kultury ludowej, był Władysław Skoczylas. Wśród polskich kompozytorów wyróżniał się Karol Szymanowski, autor opery Król Roger i baletu Harnasie, którego tematykę oparto na motywach polskiej sztuki ludowej. Świetnie rozwinęła się wielotematyczna prasa polska i mniejszości narodowych – w drugiej połowie lat trzydziestych ukazywało się blisko 2700 tytułów. Informacje z kraju i ze świata przekazywały agencje prasowe z Polską Agencją Telegraficzną na czele. Swoje dzienniki i czasopisma wydawały ugrupowania polityczne, ukazywała się prasa katolicka, specjalistyczna (np. poświęcona gospodarce lub wojskowości), pisma dla kobiet, dzieci i młodzieży, środowisk zawodowych, kombatantów. Odpowiednikiem współczesnych tabloidów była prasa brukowa, którą od koloru winiet nazywano czerwoną. Zainteresowaniem cieszyły się periodyki kulturalne – „Wiadomości Literackie”, „Prosto z Mostu”, „Scena Polska”, prasa satyryczna – „Mucha” i „Szpilki” oraz sportowa. W latach trzydziestych popularnym środkiem masowego przekazu stało się radio. Pierwszy program nadano w 1926 r., ale dopiero pięć lat później uruchomiono główną krajową stację w Warszawie oraz stacje lokalne – w Katowicach, Krakowie, we Lwowie i w Wilnie. Przed wybuchem wojny liczba abonentów Polskiego Radia przekroczyła milion, chociaż liczba słuchaczy była znacznie większa. Duże osiągnięcia miało polskie kino i teatr. Powstawały zabawne po dziś dzień komedie, widowiskowe dzieła o tematyce historycznej (np. Kościuszko pod Racławicami) czy melodramaty (słynna Trędowata, zrealizowana na podstawie poczytnej wówczas powieści Heleny Mniszkówny). Wielką popularnością cieszyli się aktorzy – amant filmowy Eugeniusz Bodo, komik Adolf Dymsza oraz aktorki – Jadwiga Smosarska, Mieczysława Ćwiklińska i występująca głównie jako piosenkarka Hanka Ordonówna. Znakomicie rozwijała się scena teatralna, na której nowatorskimi inscenizacjami wybijali się Leon Schiller i Wilam Horzyca, obaj propagujący teatr monumentalny. Wśród najwybitniejszych aktorów polskiego teatru byli Irena Eichlerówna, Stefan Jaracz, Juliusz Osterwa, Józef Węgrzyn i Aleksander Zelwerowicz, zasłużony również dla szkolnictwa teatralnego. Adolf Dymsza. Osiągnięcia kultury i gospodarki II Rzeczypospolitej zasługują na wysoką ocenę. W dziedzinie politycznej bilans wypada mniej pomyślnie. Niemożliwe okazało się nawiązanie dobrosąsiedzkich stosunków z większością sąsiadów. Niemcy i ZSRS kwestionowały niepodległość i integralność terytorialną Polski, a relacje z Czechosłowacją i Litwą paraliżowały konflikty terytorialne, przy czym żadna ze stron nie była skłonna do ustępstw. Nie udało się stworzyć rozsądnej i skutecznej polityki łagodzącej konflikty narodowościowe. Mniejszości narodowe korzystały z pełni praw konstytucyjnych, czego wyrazem była nieskrępowana – pod warunkiem że nie łamała prawa – działalność kulturalna i polityczna oraz swoboda wyznania. W życiu codziennym praw mniejszości nie zawsze przestrzegano, nie miały one również większego wpływu na kształtowanie polityki państwowej. Jednocześnie zdarzały się wypadki odrzucania i zwalczania państwowości polskiej przez obywateli Rzeczypospolitej narodowości niepolskiej. Sport w II RP Ustrój demokratyczny i dominująca pozycja sejmu stały się szybko przedmiotem krytyki, nie tylko ze strony piłsudczyków. W okresie „sejmowładztwa” Polska osiągnęła jednak wiele sukcesów związanych z integracją i odbudową państwa, których ukoronowaniem była reforma skarbowa Władysława Grabskiego. Jest natomiast rzeczą wątpliwą, czy piłsudczykom po przejęciu władzy udało się przeprowadzić sanację w polityce wewnętrznej. Niewątpliwie jednak zaczęli prowadzić bardziej zdecydowaną i podmiotową politykę zagraniczną. Wprowadzając autorytarny system rządów, wzmocnili władzę wykonawczą i zmniejszyli wszechwładzę sejmu. Równolegle jednak ograniczyli prawa obywatelskie i możliwości działania opozycji, która wskutek wprowadzenia w 1935 r. nowej ordynacji wyborczej w praktyce została usunięta z parlamentu. Samodzielne rządy piłsudczyków oznaczały wzięcie przez nich całkowitej odpowiedzialności za kraj. Zapłacili za to powszechnym w społeczeństwie przekonaniem o winie za przegraną we wrześniu 1939 r. i utratą wpływu na politykę polską. Po 1926 r. zdarzały się wypadki posługiwania się przez władze piłsudczykowskie przemocą w walce politycznej. Negatywnie ważą na ocenie ich autorytarnych rządów, niezależnie od tego, że czasem metodę rozwiązania siłowego stosowano w odpowiedzi na działalność środowisk skrajnie lewicowych lub prawicowych, które same nie cofały się przed przemocą w walce o władzę. Jednak porównywanie Polski sanacyjnej z państwami totalitarnymi – ZSRS, Niemcami czy PRL, ulubione przez polityków i dziennikarzy, którzy zwykle traktują historię instrumentalnie, jest pozbawione podstaw. Aresztowanie byłych posłów sejmowych i proces brzeski wywołały powszechne protesty społeczne; listy otwarte w tej sprawie, w których potępiono takie działania, wysyłały różne środowiska, nie tylko polityczne. Akcję tę rozpoczęli profesorowie najstarszej polskiej uczelni – Uniwersytetu Jagiellońskiego. Takiej odwagi cywilnej brakowało szeroko pojętemu środowisku inteligenckiemu w powojennej Polsce rządzonej przez komunistów; trudno też wyobrazić sobie podobny protest w państwie Hitlera lub Stalina. Sądownictwo polskie pozostało niezawisłe mimo sporadycznych wypadków ulegania władzom. Nadal istniały ugrupowania opozycyjne, chociaż straciły wpływ na bieżące decyzje polityczne, oraz prasa opozycyjna, w pewnym tylko stopniu krępowana przez ingerencję cenzuralną władz. Przede wszystkim jednak rządzący Polską obóz marszałka Józefa Piłsudskiego nie stworzył ideologii totalitarnej, w imię której jakikolwiek sprzeciw – prawdziwy czy domniemany – był bezlitośnie karany śmiercią. Polska po przewrocie majowym stopniowo przestała być państwem demokratycznym, stając się państwem autorytarnym, ale nigdy nie zbliżyła się do totalitaryzmu komunistycznego, nazistowskiego czy faszystowskiego, które powszechnie posługiwały się przemocą i dążyły do kontroli wszystkich sfer życia społecznego. Materiały uzupełniające: . 331 228 332 569 611 376 413 84

społeczeństwo i gospodarka ii rp