Miasteczka wokół Iseo. Jedną z popularniejszych miejscowości jest miasteczko Iseo leżące na południowym brzegu jeziora. Jest tu wiele barów, pizzerii i klubów. Znajdziecie też urokliwą promenadę biegnącą wzdłuż brzegu jeziora. Możecie zwiedzić tam zabytkowe kościoły i średniowieczne zamki, których historia sięga XII wieku.

Ach te Włochy! Nie skłamiemy jak napiszemy, że jest to jeden z naszych ulubionych europejskich kierunków. Włochy kuszą skąpanym w słońcu wybrzeżem, klimatycznymi miastami i miasteczkami z ogromną ilością zabytków i jedną z najsmaczniejszych kuchni na świecie. Kiedy większość z naszych rodaków korzystając z letnich promieni słońca wygrzewać się będzie na zatłoczonych plażach we włoskim Rimini, Capri czy San Remo my mamy dla Ciebie ciekawą alternatywę. Co powiesz na dwutygodniową objazdówkę samochodem po Włoszech? Swoje włoskie “Dolce vita” rozpoczniesz od podziwiania Dolomitów. W majestacie tych pięknych i surowych gór dojedziesz nad Jezioro Garda, którego przepastny błękit uspokoi Twój umysł i zrelaksuje skołatane nerwy. Będzie on też wstępem do wizyty w Cinque Terre pnącym się niczym kolorowy bluszcz po stromych skałach Wybrzeża Liguryjskiego. Z niego dotrzesz do Toskanii, w której spędzisz kilka niezapomnianych dni. Na urocze toskańskie miasteczka, płynące pagórki, kolorową mozaikę pól i cyprysowe dróżki, będziesz mógł patrzeć bez końca. W drodze powrotnej zaproponujemy Ci trasę przez San Marino i Wenecję. W imponującym Canale Grande niczym w lustrze ujrzysz cuda włoskiej architektury. Udostępniamy Ci nasz gotowy plan podróży „Włochy samochodem – dwutygodniowy road trip po Dolomitach i Toskanii”. Zachęcamy Cię do skorzystania z niego i ruszenia w niezapomnianą podróż naszymi śladami:) Objazdówka po Włoszech samochodem Włochy samochodem – trasa zwiedzaniaDzień 1 – Kraków- HallstattDzień 2 – Grossglockner Hochalpenstrasse – Lago di BraiesDzień 3 – Tre Cime di Laverdo Dzień 4 i 5 – Jezioro Misurina – Dolina Val di FunesDzień 6 – Alpe di SiusiDzień 7 – Jezioro GardaDzień 8 – Cinque TerreDzień 9 – Piza – San Gimignano – SienaDzień 10, 11, 12 – Toskania (Dolina Val D’Orcia)Dzień 13 – San MarinoDzień 14 – Wenecja – KrakówJeśli lubisz roadtrip to zobacz również nasz gotowy plan: Szwecja samochodem. Objazdówka po Włoszech samochodem Zaproponowana przez nas trasa zwiedzania Włoch rozpoczyna się w Krakowie i prowadzi przez Słowację i Austrię. Program podróży jest bardzo urozmaicony i dość intensywny, więc jeśli uważasz, że dzieje się w nim za dużo, zrezygnuj z wizyty w niektórych proponowanych przez nas miejscach. Nie będziemy ukrywać, że zaplanowanie trasy zajęło nam trochę czasu, ale dzięki temu uniknęliśmy niespodzianek i nerwówki na miejscu. Bawiliśmy się świetnie, a nasza objazdówka po Włoszech samochodem była jedną z ciekawszych podróży po Europie. Przy planowaniu trasy skupiliśmy się głównie na naturalnych atrakcjach Włoch i małych klimatycznych miasteczkach przyciągających fanów fotografii. Florencję, Bolonię czy inne większe włoskie miasta celowo pominęliśmy. W programie przewidzieliśmy również wizytę w Pizie i Wenecji. Po odbytej podróży jesteśmy jednak zdania, że Pizę spokojnie możesz sobie odpuścić. Jest na maksa przereklamowana i zatłoczona. Dzień 1 – Kraków- Hallstatt Hallstatt to niezwykle malownicze miasteczko położone nad brzegiem Jeziora Halsztackiego tuż u podnóża Alp Salzburskich. Nazywane jest perłą regionu Salzkammergut, a jego urocze uliczki pełne są restauracji i kawiarni serwujących lokalne specjały. Spacer po mieście z podziwianiem jego najważniejszych atrakcji zajmuje około godziny. Jako ciekawostkę dodamy, że Chińczycy tak pozazdrościli Austriakom tego miejsca, że w Chinach wybudowali jego replikę. Znajduje się ona w mieście Huizhou w prowincji Guangdong. Jej budowa, wywołała ogromny skandal, bo nikt nie zapytał Austriaków o zgodę. Hallstatt na swojej stronie internetowej skomentował chińską podróbkę następującymi słowami: “Sfotografowane miliony razy – raz skopiowane – zawsze bez skutku”. Nocleg: Hallstatt Dzień 2 – Grossglockner Hochalpenstrasse – Lago di Braies Z miejscowości Hallstatt proponujemy udać się w kierunku jednej z najpiękniejszych panoramicznych tras w Europie. Mamy tu na myśli alpejską drogę Grossglockner Hochalpenstrasse. Na odcinku 48 km pokonasz różnicę poziomów wynoszącą aż 1766 metrów i przekroczysz różne strefy klimatyczne. Widoki na trasie zapierają dech, a krajobraz zza szyby samochodu zmienia się z każdym przejechanym kilometrem. Ze swojej strony proponujemy Ci również podjechać pod lodowiec Pasterze, który z roku na rok dramatycznie topnieje w oczach! A jeśli lubisz się wspinać po górach, być może skusisz się również na zdobycie Grossglockner (Wielkiego Dzwonnika) – najwyższego szczytu w Austrii. Będziesz jednak potrzebował na to nieco więcej czasu niż zakłada nasz plan. Po więcej informacji na temat Grossglockerstrasse i opłat za wjazd na alpejską drogę wysokogórską zapraszamy do naszego posta “Wysokogórska alpejska droga Grossglockner Hochalpenstrasse”. Uwaga – droga zamknięta jest do początku maja! Jeziora Lago di Braies chyba nie musimy Ci przedstawiać? To najpopularniejsze Instagramowe miejsce w całych włoskich Dolomitach! Choć sami byliśmy przekonani, że jest ono na maksa przereklamowane, na miejscu okazało się, że strasznie się myliliśmy! Szmaragdowe jezioro, w którym niczym w lustrze przeglądają się blade szczyty Dolomitów to miejsce magiczne i owiane wieloma legendami. Po jeziorze możesz popływać wynajętą łodzią lub obejść je w koło niezwykle malowniczym szlakiem. Jeśli chciałbyś dowiedzieć się nieco więcej zajrzyj do naszego posta ” Lago di Braies – turkusowe jezioro w Południowym Tyrolu”. Nocleg: okolice Lago di Braies. Nad samym jeziorem znajduje się Hotel Pragser Wildsee, który oferuje nocleg przybywającym nad jezioro turystom. Cena za pokój nie należy jednak do najtańszych i trzeba go rezerwować z wyprzedzeniem. Osobiście nocowaliśmy w miejscowości Dobbiaco Toblach oddalonej o około 16 km od Lago di Braies. Dzień 3 – Tre Cime di Laverdo Jeśli lubisz piesze wędrówki po górach trekking wokół masywu Tre Cime di Lavaredo będzie dla Ciebie propozycją idealną! “Trzy Siostry” to obok Matterhorn najbardziej rozpoznawalny szczyt w Europie. Będąc w Dolomitach koniecznie musisz go zobaczyć. Punktem, w którym rozpoczyna się pieszą wędrówkę jest parking przy schronisku Auronzo. Już z tego miejsca roztaczają się przepiękne widoki na iglice Cadini czy masyw Monte Paterno. Najlepiej wyruszyć szlakiem (szeroka, szutrowa ścieżka) nr T151 w kierunku schroniska Lavaredo, aby po chwili dotrzeć do zachwycającej przełęczy Forcella Lavaredo. Pokonanie trasy z parkingu do przełęczy powinno Ci zając około 2 godzin. Szlak nie jest trudny, ale w sezonie letnim może być zatłoczony. Ze swojej strony polecamy obejść masyw Tre Cime di Lavaredo wokół, a więcej szczegółów na temat przebiegu trasy znajdziesz w naszym poście “Tre Cime di Lavaredo – trekking wokół masywu w Dolomitach”. Nocleg: Na trasie wokół Tre Cime di Lavaredo masz do wyboru 2 schroniska oferujące nocleg: Rifugio Auronzo i Rifugio Locatelli. Pamiętaj jednak o tym, że schroniska działają sezonowo! Od końca września do czerwca są zazwyczaj nieczynne. Jeśli nie interesuje Cię nocleg w schronisku lub w Dolomity wybierasz się poza sezonem na wyszukiwarce spokojnie znajdziesz hotel w okolicach Misuriny. Dzień 4 i 5 – Jezioro Misurina – Dolina Val di Funes W Dolomitach znajduje się wiele zachwycających jezior. Oprócz wspomnianego wyżej Lago di Braies polecamy Ci również odwiedzić Jezioro Misurina, Lago di Landro i Lago di Dobbiaco. Z jeziorem Misurina wiąże się niezwykle ciekawa legenda, która mówi, iż w okolicy mieszkał stary władca Sorapis ze swą piękną córką Misuriną. Ta dowiedziawszy się, że w pobliskich górach żyje wróżka, zapragnęła jej magicznego zwierciadła. Ukochany ojciec spełnił życzenie córki. W zamian za zwierciadło wróżka zamieniła go w górę. Jego zmarszczki na twarzy przekształciły się głębokie jary, a długa broda w gęsty las. Kiedy córka władcy pewnego dnia spadała z owej góry w przepaść, król rzewnie zapłakał. Jego łzy spływając w dół w postaci potoków, utworzyły na dnie doliny przepiękne jezioro Misurina. Od tamtej pory w turkusowej tafli jeziora przegląda się sam Sorapis. Z Misuriny do Val di Funes dotrzesz w około 2 godziny. Dolina Val di Funes słynie z leżącego w niej masywu Odle. Naszym zdaniem szczególnie warto udać się do maleńkiej wioski Santa Maddalena leżącej u jego podnóży. Sama w sobie jest niezwykle urocza. Zachwyca swoimi zielonymi łąkami, udekorowanymi kwiatami domkami i małymi kościołkami ze strzelistymi wieżami. Ale tak naprawdę prawdziwe zjawisko odbywa się w niej dopiero podczas zachodu słońca. W pogodny dzień białe turnie masywu Odle górującego nad Santa Maddaleną zaczynają płonąć żywym ogniem! Przyjmują odcienie czerwieni, pomarańczy lub różu. Widok jest niezwykły! Nocleg: wioska Santa Maddalena Dzień 6 – Alpe di Siusi Alpe di Siusi to bezsprzecznie największa atrakcja Południowego Tyrolu. Ta wysokogórska hala zachwyca cudownymi widokami na Dolomity z rozsianych po jej terenie licznych szlaków pieszych. Można nimi spacerować przez cały dzień napawając się widokami na szczyty: Sassolungo, Sassopiatto, Schlern i Rosengarten. Na terenie płaskowyżu znajdują się również liczne schroniska, bacówki i góralskie gospodarstwa, do których w prosty sposób możesz dotrzeć kolejką z miejscowości Siusi. Z Alpe di Siusi związane są również liczne tyrolskie legendy, których Ci jednak nie zdradzimy, bo poznasz je na miejscu. Jako ciekawostkę dodamy także, że płaskowyż zimą przeistacza się w największą narciarską łąkę Europy. Nocleg: okolice Largo di Garda Dzień 7 – Jezioro Garda Przejażdżka wzdłuż wybrzeża Jeziora Garda to ogromna przyjemność mimo, iż w sezonie musisz przygotować się na spore korki w tej okolicy. Trasa z północy na południe wiedzie przez urocze, klimatyczne miasteczka, w których warto się zatrzymać i przespacerować się po ich brukowanych uliczkach, przysiąść na kawę lub obiad. Ze swojej strony szczególnie polecamy Ci odwiedzić: Riva del Garda położone nad północnym brzegiem jeziora, Malcesine, Castelletto, Torri del Benaco i Lazise. O ile Torri del Benaco urzeka portowym klimatem, starymi kamieniczkami i restauracjami na skraju jeziora oraz rezydencją Castello Scaligero, o tyle Lazise to miasto forteca żywcem wyciągnięte ze Średniowiecza. Mury je okalające przetrwały w swej pierwotnej formie niemal bez widocznych zmian. Nocleg: miasto La Spezia, która będzie świetną bazą wypadową do Cinque Terre zaplanowanego na kolejny dzień. Dzień 8 – Cinque Terre Cinque Terre to 5 uroczych miasteczek (Riomaggiore, Manarola, Corniglia, Vernazza, Monterosso al Mare) znajdujących się na Wybrzeżu Liguryjskim i połączonych ze sobą kilometrami szlaków pieszych. Zachwycają pięknymi lazurowymi zatokami z zacumowanymi w nich kolorowymi łódkami. Spacer po ich wąskich brukowanych uliczkach połączony z podziwianiem kamienic, starych kościołów i nadbrzeżnych ścieżek to prawdziwa gratka dla oka. Pięć Ziem to jedno z najbardziej urokliwych miejsc we Włoszech, które koniecznie musisz zobaczyć. Zanim jednak rozpoczniesz zwiedzanie koniecznie przeczytaj przygotowane przez nas zestawienie 9 rzeczy, o których musisz wiedzieć zanim odwiedzisz Cinque Terre. Nocleg: Radzimy zrezygnować z noclegu w Cinque Terre. Zdecydowanie lepszym i tańszym pomysłem jest nocleg w La Spezia lub Levanto. Na na pewno znajdziesz dla siebie odpowiednie miejsce noclegowe. Jeśli jedziesz większą grupą możemy polecić Ci fantastyczny Sky Apartament w samym centrum La Spezia. Znajduje się on jakieś 15 min spaceru od dworca kolejowego, skąd w kilkanaście minut dotrzesz do Cinque Terre. Dzień 9 – Piza – San Gimignano – Siena Tak jak wspomnieliśmy wyżej nasz plan ” Włochy samochodem- dwutygodniowy plan zwiedzania” obejmuje wizytę w Pizie. Naszym skromnym zdaniem spokojnie możesz to miasto pominąć, bo oprócz Piazza del Duomo i Katedry oraz dzikich tłumów próbujących wszystkimi możliwymi sposobami wyprostować Krzywą Wieżę, miasto nie ma specjalnie nic więcej do zaoferowania. Osobiście proponujemy Ci przeznaczyć więcej czasu na zwiedzanie San Gimignano i Sieny. To pierwsze urocze toskańskie miasteczko nazywane jest „Miastem Stu Wież” lub „Średniowiecznym Manhattanem „.Jego potężne średniowieczne wieże widać bowiem już z odległości kilku kilometrów od miasta. Rysują się one niczym klasyczne drapacze chmur. Siena to z kolei jedno z najciekawszych toskańskich miast. Jej antyczny układ nie zmienił się przez stulecia, a zabytkowe centrum wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Sercem miasta jest ogromny plac Piazza del Campo – przypominający swym kształtem muszlę. Na uwagę zasługuje także katedra św. Katarzyny z wspaniałą fasadą i wnętrzem ozdobioną posadzką złożoną z 56 intarsjowanych marmurowych płyt. Jako ciekawostkę dodamy, że co roku na początku lipca i w połowie sierpnia w Sienie odbywają się uroczystości na cześć Matki Boskiej zwanej Il Palio. W czasie tego święta największym widowiskiem ściągającym tłumy turystów są wyścigi konne dokoła placu Campo. Nocleg: okolice Sieny. Ze swojej strony gorąco polecamy Ci nocleg w klimatycznym Hotelu Certosa di Pontignano Residenza d’Epoca niedaleko Sieny i San Gimignano. Jest to dawny klasztor Kartuzów należący do Uniwersytetu w Sienie. Jeśli lubisz obiekty „z duszą” będziesz zachwycony pobytem w tym miejscu! Dzień 10, 11, 12 – Toskania (Dolina Val D’Orcia) Zapytasz pewnie czy trzy dni w Dolinie Val’Dorcia w Toskanii to nie za krótko? Zdecydowanie za krótko, ale podczas tych kilku dni z pewnością uda Ci się zobaczyć kilka niezwykle czarujących miasteczek wznoszących się na wzgórzach doliny, malowniczych pól, cyprysowych alejek, upraw oliwek i winorośli. Specjalnie z tego powodu przygotowaliśmy dla Ciebie dwa posty dotyczące tej przepięknej krainy. Pierwszy z nich opisuje 7 najpiękniejszych miasteczek w Toskanii, które trzeba zobaczyć. Jest wśród nich Pienza ze słynną Drogą Gladiatora, Montalcino czy Montepulciano, w którym kręcono sceny do filmu „Saga Zmierzch: Księżyc w Nowiu”. W drugim z kolei przedstawimy Ci “9 spektakularnych punktów widokowych w Toskanii” , z których będziesz podziwiać kolorowe mozaiki pól, srebrzyste gaje oliwne i cyprysowe alejki wijące się aż po horyzont! Nocleg: naszą bazą wypadową przez te kilka dni była Agroturystyka Le Sorbelle d’Orcia niedaleko Pienzy. Miejsce jest fantastyczne! Polecamy Ci je z czystym sumieniem. Dzień 13 – San Marino W drodze powrotnej z Toskanii proponujemy zajrzeć do Republiki San Marino. Fantastyczną alternatywą dla zakupów może okazać się tam spacer po niezwykle malowniczym centrum ulokowanym na szczycie Monte Titano- najwyższym wzniesieniu w kraju. Podczas pięknej, bezchmurnej pogody jest to idealny punkt widokowy na Apeniny i pobliskie Rimini. Musisz wiedzieć jednak o ty, że centrum San Marino wyłączone jest z ruchu kołowego. Auto należy zaparkować na jednym z kilku dostępnych parkingów nieopodal Porta San Francesco prowadzącej do centrum. Nocleg: osobiście nocowaliśmy w bardzo apartamencie Cà Marcello Resort w miejscowości Mirano, położonej około 25 km od Wenecji. Jeśli preferujesz mieszkania/apartamenty do wynajęcia, to z naszej strony możemy Ci polecić portal Airbnb. Jeśli skorzystasz z naszego linka, dostaniesz 100 zł na pierwszą rezerwację. Dzień 14 – Wenecja – Kraków Wenecja to miasto, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Słynie z nieskończonej ilości kanałów i zawieszonych nad nimi mostów. Nie ma takiego drugiego miasta na świecie! Choć nie wszyscy pałają do niej m miłością, naszym skromnym zdaniem warto ją choć jeden raz w życiu zobaczyć. Jeśli zdecydujesz się na zwiedzanie Wenecji koniecznie zajrzyj do naszego posta opisującego zwiedzanie Wenecji. Znajdziesz w nim jednodniowy plan zwiedzania miasta wraz z mnóstwem praktycznych informacji w tym dotyczących parkingów. Jeśli lubisz roadtrip to zobacz również nasz gotowy plan: Szwecja samochodem. *Linki w tym poście są tzw. linkami afiliacyjnymi, tzn. jeśli dokonasz z nich rezerwacji to my otrzymamy za to drobną prowizję, którą przeznaczamy na utrzymanie bloga (serwer, domena, itp.) oraz tworzenie nowych bezpłatnych treści. Z góry dziękujemy za pomoc w rozwoju bloga :-)
Ճοзв юдеβуቾыЕζипеጊ уռиኸխւοр ениվօζУсоዝኛχ е
Оջицօпαн ሀէтε еգωГишαጶе усесреАбωգօкε δεроճяχе
Апቄ псυвοջеψεж ሹμυкеνубЗв ռխψаγоտы лեβишէтυρԻζ еκሆдяሑո
Срадроքикр ֆωπθдОսեм оզохрСωኧи ыфը
Podczas dwudniowego pobytu w Turynie można zobaczyć najważniejsze zabytki i atrakcje, takie jak Mole Antonelliana, Muzeum Egipskie, Katedra św. Jana Chrzciciela, Palazzo Reale, Piazza San Carlo czy Piazza Castello. Warto także zrobić spacer po malowniczym Parku Valentino i odwiedzić Muzeum Samochodów. Bali to wyspa o kilku, różnych obliczach. W zależności od tego, w którym miejscu wylądujecie, Wasze wspomnienia mogą być zgoła inne. My mieliśmy okazję poznać Bali z trzech stron. Pierwsza to turystyczne Ubud, które nie do końca trafiło w nasz gust. Drugie to relaksujące okolice Uluwatu, gdzie znaleźliśmy piękne, rajskie plaże. Trzecia zaś to północ Bali -to tu poczuliśmy najbardziej autentyczny klimat tej wyspy. Tutaj także Bali wydawało nam się najciekawsze i (co trochę zaskakujące) najmniej zadeptane przez turystów. Sprawdźcie, czym północ Bali potrafi zachwycić i dlaczego nie powinniście pominąć tej części wyspy podczas swoich wakacji! Odległość z Ubud do północnego wybrzeża Bali wynosi ok. 100 km. Mogłoby się wydawać, że to niewiele. Normalnie taki dystans to pikuś. Na Bali realia są jednak nieco inne. 100 km na tej wyspie to już nie jest zwykła wycieczka, a prawie całodniowa wyprawa. Nie do końca zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Dopiero, gdy sami pokonaliśmy tę drogę wypożyczonym samochodem (bez klimy!), zrozumieliśmy dlaczego dociera tu tak niewielu turystów. Mimo włożonego wysiłku, nie żałowaliśmy tej decyzji. Północ Bali nas bowiem totalnie oczarowała. Okazało się, że są jednak na tej wyspie miejsca, gdzie nasza obecność wywołuje spore zaskoczenie i szczery uśmiech. Są miejsca, gdzie nie dotarła żądza pieniądza, a Balijczycy są mili tak po prostu. Robią sobie z nami zdjęcia, machają na ulicy. A do tego jest tak niesamowicie pięknie! Tak jak już wspomniałam wyżej – po Bali podróżuje się naprawdę powoli. Nawet jak byśmy bardzo się starali, nie byliśmy w stanie zobaczyć wszystkich atrakcji północnej części wyspy (a jest ich naprawdę wiele). W ciągu kilku dni udało nam się jednak zakosztować takiego Bali, o jakim marzyliśmy. Co tak bardzo nas urzekło na północy wyspy? Wszechobecny spokój i autentyczny klimat na Północy Bali Nie ma co ukrywać, masowa turystyka i influencerzy z całego świata zmienili Bali na zawsze. To nie jest miejsce, w którym możemy się poczuć odkrywcami albo chociaż podróżnikami przez duże „P” (zresztą coraz mniej już takich). Od kilku dobrych lat Bali jest po prostu modne. Często kierunek ten wybierają osoby, które chcą się pochwalić albo/i zrobić fotki, które zbiorą mnóstwo serduszek na Instagramie. To z kolei doprowadziło do tego, że Balijczycy najzwyczajniej w świecie wyczuli biznes. Nie musimy się niczym martwić ani nadmiernie kombinować – oni wiedzą, czego nam potrzeba i za odpowiednią opłatą wszystko nam zapewnią. Transport (niemal każdy jest kierowcą i przewodnikiem), pamiątki (torebki, miseczki, hamaki – lepiej weźcie dużą walizkę 😉 ), knajpy (francuska, japońska, wegańska – jaką lubisz? na Bali na pewno jest), pływające śniadania (no kto by sobie odmówił?), specjalnie przygotowane miejsca do zdjęć (gniazda, huśtawki, wypożyczanie sukienek – na Bali nietrudno o perfekcyjne foto na Insta). Na szczęście (jeszcze) nie wszędzie tak to wygląda. Podróżując po północy Bali niejednokrotnie zastanawialiśmy się, czy to ta sama wyspa, na której byliśmy, gdy zwiedzaliśmy Ubud i okolice. Przejeżdżaliśmy przez spokojne wioski (jak np. Loka Paksa), w których toczy się normalne życie, przyglądaliśmy się pracy na polach ryżowych, zaglądaliśmy do świątyń, w których nie było zupełnie nikogo. Nie znaleźliśmy żadnych „photo spotów”, a zdjęcia robiliśmy wszędzie tam, gdzie mieliśmy ochotę. Przy okazji swoją obecnością wywoływaliśmy czasem spore zdziwienie, zainteresowanie i uśmiech. Tak czuliśmy się tylko na północy Bali. Północ Bali i najpiękniejsze tarasy ryżowe Najsłynniejsze tarasy ryżowe na Bali to oczywiście Tegallalang w okolicy Ubud. Chociaż nie można im odmówić urody, to dużo lepsze wrażenie na nas zrobiły tarasy ryżowe na północy wyspy. Nie wszystkie z nich mają nazwy (a może ich po prostu nie znam?), ale jedna, którą na pewno powinniście sobie zapisać to Busungbiu. Przepiękne miejsce, wyglądające dokładnie tak jak powinno – bez otoczenia sklepików z pamiątkami czy zbędnych dekoracji i napisów w stylu „I love Bali”. Praktycznie nie ma tu turystów (nie spotkaliśmy nikogo), a każdy kadr jest do waszej dyspozycji. W okolicy jest sporo tarasów ryżowych i wszędzie panuje cudowny spokój. Prawdziwa magia dzieje się jednak o zachodzie słońca. Północ Bali i spektakularne wodospady Jedną z wizytówek Bali są wodospady. Na tej indonezyjskiej wyspie jest ich naprawdę mnóstwo (podobnie jak świątyń). Są rozsiane po różnych częściach wyspy, jednak w te najbardziej spektakularne zdecydowanie obfituje północ Bali. Szczególnie polecamy Wam zobaczyć: Gitgit Waterfall oraz Red Coral. Pierwszy z nich uznawany jest za jeden z najładniejszych na całym Bali. Nie ma się więc co dziwić, że jest także dość popularny i chętnie odwiedzany przez turystów (chociaż podczas naszego pobytu było ich tu zaledwie kilku). Wodospad Gitgit znajduje się w niewielkiej miejscowości o tej samej nazwie i łatwo dostępny jest z głównej drogi łączącej Bedugul i Singaraja. Dojście do niego nie jest wymagające i nie zabierze więcej niż 30 min. Samo w sobie jest jednak sporą atrakcją – ścieżka wiedzie wśród bujnej roślinności, a zewsząd dochodzą odgłosy dżungli. Na miejscu czeka na was naprawdę okazały wodospad (zwłaszcza w porze deszczowej), o wysokości 35 m. Dodatkowo u jego stóp tworzą się naturalne baseny, w których można zażyć kąpieli! Red Coral może nie zyskał tak wielkiej sławy jak Gitgit (podczas naszej wycieczki nie było tu prawie nikogo), ale moim zdaniem jest nie mniej zachwycający. Wodospad znajduje się w pobliżu miejscowości Munduk, a dojście do niego jest łatwe i przyjemne. W przeciwieństwie do Gitgit, który jest wodospadem kaskadowym, Red Coral to pojedynczy strumień spadający z impetem z dużej wysokości. Przepiękne dzieło natury otoczone jest bujną zielenią. Uwielbiam ten widok i ten spokój. Red Coral to jeden z moich ulubionych wodospadów na Bali. A jakby wam było mało, to w okolicy znajdziecie ich jeszcze kilka! Malownicze jeziora Tamblingan i Buyan Jednym z piękniejszych miejsc, jakie oferuje północ Bali jest jezioro Tamblingan (również położone w okolicy Munduk). Podobno szczególnie urokliwie prezentuje się ono o wschodzie słońca (niestety nie daliśmy rady o tej porze tu być ;( ). W dodatku poziom wody w zbiorniku opadł znacząco, w związku z czym nie mieliśmy okazji podziwiać go w swoim najlepszym wydaniu. Obok Tamblingan znajduje się również drugie jezioro – Buyan. Razem określane są mianem „Twin Lakes”. Będąc w tej okolicy polecamy wam wjechać na punkt widokowy, z którego można podziwiać oba jeziora w pełnej krasie. Niezapomniany wypoczynek w Mayo Resort na Północy Bali Wisienką na torcie podczas naszego pobytu na północy Bali okazał się hotel Mayo Resort, w którym zatrzymaliśmy się na 3 dni. Niech was nie zmyli słowo „resort” w nazwie, tak naprawdę jest to bardzo kameralny obiekt, oferujący najpiękniejsze zachody słońca na Bali. Mayo Resort położony jest na uboczu, w bardzo spokojnym, relaksującym miejscu. Znajduje się nad brzegiem Morza Balijskiego, tuż przy plaży z czarnym, wulkanicznym piaskiem, w otoczeniu pięknego ogrodu. Jednocześnie jest dość blisko wielu wspaniałych atrakcji. Nie martwcie się jeżeli nie macie własnego transportu, w hotelu oferują również wycieczki. Pokoje w Mayo Resort są bardzo wygodne, elegancko urządzone, z dbałością o detale. Do wyboru mamy zarówno przestronne studia (idealne dla 2 osób), jak i większe apartamenty, a nawet własną willę z prywatnym basenem. Wszystkie pokoje mają duży taras lub balkon, gdzie można spędzać przyjemne wieczory lub popijać kawkę o poranku. Jest oczywiście klimatyzacja, telewizor (niezbyt potrzebny przy takich krajobrazach), lodówka, czajnik. Słowem wszystko, co potrzebne, aby cieszyć się urlopem. Nie mogę też nie wspomnieć o obsłudze – przemili ludzie! Gdyby nie fakt, że północ Bali kusiła nas bardzo i ciężko nam było odmówić sobie zobaczenia tutejszych atrakcji, pewnie moglibyśmy Mayo Resort nie opuszczać wcale. Do dyspozycji mieliśmy piękny basen, restaurację serwującą przepyszne jedzenie (w bardzo dobrych cenach!), no i te widoki! Naprawdę nie mogliśmy się napatrzeć. 🙂 Gdybyśmy mieli drugi raz jechać w podróż poślubną, to pewnie chcielibyśmy wylądować właśnie tutaj – w Mayo Resort! Tu można naprawdę odpocząć i zapomnieć o wszystkich problemach. Zapisz się do naszego newslettera, żeby nie ominęły Cię żadne nowości!

Różnice klimatyczne i kulinarne. Różnice między Południem, a Północą Włoch przejawiają się także w klimacie, krajobrazie, zabytkach, kuchni…. Południe oferuje bardziej śródziemnomorskie krajobrazy, a lazur morza ciągnie się po horyzont. Północ jest chłodniejsza, jada się tam więcej mięs, ryżu, a do smażenia używa

Nie Wenecja, nie Gardaland, nie żadna z tych kosmicznie przeludnionych atrakcji, od których Matka umiera po kawałeczku. Przed Wami dziesięć najlepszych miejscówek, które sprawiły, że nasza majówka w północnych Włoszech była strzałem w dziesiątkę. Ha! 1. Grotta Gigante Na pierwszy ogień, i to z grubej rury, wyciągnęliśmy coś prosto z księgi rekordów Guinessa. Czy wiecie, że niedaleko Triestu i dosłownie rzut beretem od słoweńskiej granicy czeka Grotta Gigante, czyli największa dostępna turystycznie jaskinia na świecie? Serio, prawie 170m długości i 100 m wysokości, trzeba to zobaczyć żeby ogarnąć umysłem. Trzeba też wykazać się sporym samozaparciem albo niezłą dawką szaleństwa, żeby rąbać się do tej groty z potomstwem - przed nami 500 (słownie: pińset) schodów, o czym jesteśmy uczciwie informowani nie tylko przy zakupie biletów, ale i wiszącymi tu karteczkami, które ukazują turystę czołgającego się z powrotem w strumieniach potu. Nie ma natomiast karteczek informujących, że osobniki małoletnie, gdy tylko ich urocze oczęta całkowicie zignorują piękno wyrastających zewsząd imponujących stalagmitów - czyli, nie oszukujmy się, natychmiast - zażądają jeść, pić, kupę, słonia w słoiku i jeszcze orkiestry dętej. To ostatnie może się z resztą ziścić - my na dnie groty spotkaliśmy wycieczkę niemieckich chórzystów, którzy spontanicznie zaintonowali jakieś germańskie przyśpiewki. I trzeba przyznać, że akustyka jest cholernie imponująca. Podobnie jak preclowe "Ale po co oni tu śpiewają mamo?!". Na koniec jeszcze te małe cholery śmigają w górę schodów jak rącze kozice, a człowiek leci za nimi, sapie, dyszy, dmucha jak tuwimowska lokomotywa, i przypomina sobie bardzo wyraźnie, że kondycję miał jakieś 20 lat temu. 2. Akwileja Są na świecie tacy nieszczęśnicy, których życie pokarało Matką-archeologiem (archeologinią? niby fajne te żeńskie końcówki, ale jakoś nie zawsze). Ci biedni ludzie, ledwo nauczyli się chodzić, byli - nieraz wbrew swej woli i bez poszanowania ludzkiej godności - ciągani po miastach zalanych wulkanicznym popiołem, zelockich twierdzach, megalitycznych świątyniach, wikińskich pochówkach łodziowych i co tam jeszcze tej opętanej kobiecie do łba strzeliło. Wakacje bez chociażby jednej starożytnej, nudnej i całkiem bezsensownej ruiny? Być nie może! Akwileja, jak być może (nie) wiecie - choć nie jest to obecnie wiedza szalenie przydatna - była niegdyś w rzymskich kronikach dziewiątym najważniejszym miastem świata. Robi wrażenie, co nie? W każdym razie robiło na Attylli i jego wesołej gromadzie Hunów, którzy zrównali je z ziemią. Obecnie, co dość ironiczne, stoi tu senne włoskie miasteczko, które jest mniejsze niż niegdysiejsza rzymska kolonia. I po miasteczku tym bardzo miło się hasa. Po pierwsze miło kupuje się lody, po drugie miło wspina się na wszystkie stare murki, po trzecie w końcu miło wdrapuje się na wieżę katedry, gdzie czeka się w nieskończoność na dzwon, który postanowił akurat tego dnia się zepsuć. 3. Wyspa Grado i okoliczna laguna Nie samymi starymi pierdołami człowiek żyje. Czasem żyje też wyrzuconą na brzeg wielką meduzą (w sensie figuratywnym, nie zeżarli jej na szczęście). Przerażeni perspektywą dzikich i nieokrzesanych tłumów w okolicach Wenecji i Lido? Jedźcie na Grado, niewielką wyspę połączoną groblą ze stałym lądem. Niby nic specjalnego, ale Adriatyk miły w dotyku, ludziów zdecydowanie mniej, piasek tak samo przyjemny, meduzy tak samo martwe. Taka plaża to samograj -w ramach dodatkowych atrakcji podczas odpływu można puścić bachory samopas w wodę, płycizna pełna małych krabów, rybek i muszelek ciągnie się wtedy jak okiem sięgnąć. Można sobie siedzieć na piasku, wpierniczać prowiant zakupiony w lokalnym supermarkecie (o mamuniu, pomidory nigdzie nie pachną tak pięknie, jak we Włoszech, ci Rzymianie wygrali los na loterii!), jednocześnie ciągle sprawiając wrażenie rodzica profesjonalnego i odpowiedzialnego. Wołami musieliśmy progeniturę z wody wyciągać. Na szczęście wraz ze zmrokiem nadciągnęły komary i skończyło się rumakowanie. 4. Padwa W Pa(r)dwie dużo rzeczy jest ciekawych. Ciekawe są bardzo uliczne malunki wszelakie, od artystycznych przez reklamowe po zwykłe tagi na ścianach. Ciekawy jest ogromnie sklep z mydłem, taki sieciowy, w którym można spędzić dobre 45 minut na testowaniu mydła. Gdy wychodziliśmy, to przez jakieś 15 kolejnych minut Matka była dumną posiadaczką Potomstwa o Najczystszych Rękach Świata™. Na szczęście wszystko, co dobre, szybko się kończy. Ciekawe były też kramy z pamiątkami sakralnymi pod bazyliką. Zupełnie nieciekawe były natomiast relikwie Św. Antoniego przechowywane w środku, bo była do nich zgoła nieboska kolejka - tak więc nawet perspektywa oglądania oprawionego w złoto języka nie stanowiła wystarczającej zachęty. Calzone serwowane w licznych knajpkach przy placu wydawało się rozsądniejszym wyborem. Padwa ma wszystko, czego potrzeba - nieustający dopływ lodów, pizzy i spaghetti z knajp, które miłą wonią kręcą w chrapach, leniwą włoską atmosferę, rzeźby, fontanny, piekarenki z ciabattą, boczne zakurzone alejki i piękne imponujące place pełne średniowiecznego splendoru. Ma również niedaleko za miastem bardzo zacną motylarnię, gdzie można sobie pospacerować wśród latających wokół motyli (lub uciekać przed nimi w panice, rycząc jak zarzynany bawół - dzięki, Klusko!) i pobawić się na równie zacnym placu zabaw. 5. Vicenza nocą Vicenza uroczym miastem jest, to prawda, jednak po przeczołganiu małoletnich obywateli przez różnorakie atrakcje Padwy entuzjazm do oglądania uroczych miast spadł w grupie badawczej do zera. Cóż z tego, że architektura, że taki sławny pan Palladio, że ogrody. Furda. Rozwiązanie wymyślone na poczekaniu - oglądanie miasta nocą, gdy wszystkie atrakcje będą zamknięte, sprawdziło się doskonale. Serio, lepiej być nie mogło. Rozpoczęliśmy od hipsterskiej imprezy nad rzeką, na którą wbiliśmy się całkiem przypadkiem, podążając za muzyką. Wzdłuż brzegu, z pocztówkowym widokiem na most i kamieniczki, usadowiło się kilka furgonetek serwujących drinki wyskokowe i przekąski. Dodajcie do tego małą sztuczną plażę, namioty i zabawki dla małolatów, sączącą się z głośników muzykę i tłumy lokalsów. Matko jedyna, chillout na wakacjach z dziećmi, toż to nie do uwierzenia. Potem ruszyliśmy na długi nocny spacer pełen ulicznych grajków, nieregulaminowo wielkich porcji lodów i niekończących się pokładów renesansu, co wali człowieka po oczach tą całą harmonią. No dobra, miało być skromnie, szybki wpis, rach ciach. A wyszło jak zawsze, Matka pisać krótko najwyraźniej nie umie. Tak więc czujcie się oszukani - dziś tylko 5 atrakcji, druga połowa jutro!
Znajduje się tam także dawna rezydencja rodu della Scala, a także XV-wieczna Loggia del Consiglio i Torre dei Lamberti. Można wejść na szczyt wieży, skąd rozpościera się piękny widok na miasto. Na środku placu stoi pomnik Dantego. Mury miejskie Gallena, bramy Borsari i Leoni - dawniej strzegły wstępu do miasta.

Kocham Włochy całym sercem i za cel stawiam sobie bycie tam minimum raz do roku. Wybierając miejsce, w którym mogę odpocząć i odetchnąć po całkowicie nieudanym wyjeździe wakacyjnym na Bałkany… zdecydowałam się właśnie na Włochy! Sardynia, choć jest wyspą, która należy do Włoch, zdecydowanie ich nie przypomina! A już przede wszystkim tych Sardynii jest spokojna, cicha, bardzo zielona i przede wszystkim – odprężająca! Wylądowałam w Alghero, skąd początkowo chciałam objechać całą wyspę. Skończyło się jednak na 10 dniach na północy i… nie żałuję, bo będzie, po co wracać!Sardynia – wyspa dla odkrywcówSardynia to przede wszystkim jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie. Naprawdę nie spodziewałam się tego, jechałam tam dość sceptycznie nastawiona. Spędziłam już raz wakacje we Włoszech i okazały się być jednymi z najgorszymi. A tutaj – niespodzianka! Odwrócenie o 180 stopni i wyjazd, który był jednym z najprzyjemniejszych!Nie chcę Wam jednak pisać o klasycznych miejscach, które warto zwiedzić (o tym innym razem). Dzisiaj bardziej chcę się skupić na niezwykłych przeżyciach, miejscach, w których można poczuć magię Sardynii i takich, gdzie znajdziecie cudowne widoki, słońce i przeżyjecie niezapomniane chwile. Oto 5 rzeczy, które warto przeżyć podczas pobytu na północy Sardynii!1. Zjeść pane carasauKażde miejsce ma swoje nietypowe potrawy: w Kambodży jadłam krokodyla i szarańcze, na Bali laklaki czy dadar gulung, w Meksyku prawdziwe guacamole. Sycylia ma swoje aranchini i cannolo siciliano, w Neapolu można zjeść doskonałą włoską pizzę, w Wenecji ogromne bezy, a Sardynia ma swoje przysmaki!Jednym z nich jest pane carasau, czyli płaski chlebek wypiekany w tradycyjnym piecu opalanym drewnem. Ciasto wyrabiane jest z semoliny, czyli mąki na bazie pszenicy durum. Do tego dochodzą proste składniki: woda, sól i drożdże. I tyle! Placek jest suchy, cienki, a przy tym pachnący i bardzo chrupiący. Pane carasau można kupić na Sardynii w piekarniach, marketach, dostać w formie przystawki w Sardynii można spróbować też malloreddus, czyli tradycyjne ichniejsze gnocchi z sosem pomidorowym i mięsem. Do tego obowiązkowo lampka sardyńskiego wina, na przekąskę przed kolacją klasyczne panini na plaży i każdy dzień wydaje się być lepszy 😊2. Odwiedzić Porto Cervo i poczuć się jak w MonakoJeśli lubicie przepych, interesuje Was świat wielkiej mody, kochacie drogie sklepy, bogato ubranych ludzi, do tego luksusowe przeogromne jachty – to znajdziecie też na Sardynii! Pomiędzy turkusowymi zatoczkami znajduje się miejscowość Porto Cervo. Miasteczko jest luksusowe, znajdziecie w nim designerskie sklepy, przepiękną architekturę i… bardzo drogie miejsca parkingowe!Porto Cervo jest lansowane jako najwspanialsze miejsce dla bogaczy i w sumie… sama się nie dziwię. Leży na wybrzeży szmaragdowym, czyli Costa Smeralda, gdzie woda wygląda absolutnie zachwycająco, a zieleń otacza miasteczko z każdej strony. W porcie cumują przepiękne, wielkie i bardzo drogie jachty – można rzecz, że dosłownie jak w Monako. Brakuje tylko zamku, luksusowego kasyna, a cała reszta… można powiedzieć, że się zgadza!3. Zachwycić się niesamowita plażą w BadesiPolskie plaże są jednymi z piękniejszych w Europie – długie, piaszczyste, szerokie… ale dla mnie ich minusem jest woda. Na Sardynii tego nie ma! Plaże w okolicy Badesi, czyli miejscowości, w której spałam, bardzo przypominają te nadbałtyckie. Miewają nawet po 15 kilometrów długości! Znaleźć można tutaj sporo miejsca dla siebie 😊 .Najpopularniejsze plaże w okolicy Badesi to:– Li Feruli Beach,– Spiaggia Li Junchi Badesi,– Marina di Badesi,– Poltu Biancu,– Spiaggia Baia delle Mimose,– Spiaggia Li na nich jak nad Bałtykiem, fale też się zdarzają, ale przy pięknej pogodzie – widać wybrzeże Korsyki! Skąd wiatr? W tym rejonie często ze stałą prędkością wieje wiatr północnozachodni, zwani maestrale. Dzięki temu region Badesi stał się kolebką windsurfingu i kitesurfingu. Będąc na północy Sycylii plaże Badesi są zdecydowanie warte Obejrzeć zachód słońca w Isola RossaGdybym miała powiedzieć, gdzie widziałam najpiękniejszy zachód słońca, bez trudu powiedziałabym – Fidżi. Nic nie przebije styczniowego zachodu w barwach fioletu i różu, który był po prostu obezwładniający. Nie sądziłam, że tak samo piękny zachodów może mnie spotkać w Europie!Między Badesi a Costa Paradiso leży niewielka miejscowość – Isola Rossa, czyli czerwona wyspa. To dawna osada rybacka położona przy skalnych formacjach, z niewielką urokliwą plażą i twierdzą położoną nad skalistym wybrzeżem. Ale to, co zrobiło na mnie największe wrażenie to właśnie bezbłędny różowo-pomarańczowy zachód słońca. Być może miejsce zawdzięcza ten kolor czerwonemu granitowi, z którego powstała wyspa… kto wie!5. Zwiedzić okolice CastelsardoJednym z bardziej urokliwych miejsc na północy Sardynii jest Castelsardo. Miasteczko położone jest na wzgórzu, a dokładniej na czubku wzgórza znajduje się jego starówka. Castelsardo jest kolorowe – domy pomalowane są w odcieniach żółci, brązu, ochry, co przyciąga uwagę już z daleka. Z miasta rozciąga się widok na plażę w Badesi. Wąskie uliczki pokryte kamieniem, lokalne sklepiki, brak szumu miasta, niewielkie kapliczki i potężna katedra na samym szczycie – wszystko to tworzy magiczny klimat. Dlatego do Castelsardo podczas jednego pobytu wracałam nie tylko to – już sama droga do Castelsardo jest od strony Alghero przejeżdża się przez nadmorski las iglasty, który wręcz pachnie wakacjami. Widać wydmy, klasyczny letni klimat. Zza winkla w pewnym momencie wyłania się kolorowe Castelsardo. Podróżując od strony Badesi – mijacie Nuragi, czyli budowle ze skał, tworzone bez żadnej zaprawy. Budowle nuragijskie powstawały… w XV w. Niektóre w świetnym stanie zachowały się na Sardynii do tej pory. To jeden z największych skarbów wyspy, ale też jej jednak nie wszystko! Elementem, którego nie można przegapić się Roccia dell’Elefante, czyli Skała Słonia. To ogromna skała (chyba powulkaniczna), znajdująca się zaraz przy samej drodze. Zatrzymują się tu turyści i wycieczki, bo formacja naprawdę robi wrażenie! Jadąc do Castelsardo nie można jej przegapić!Ja jak wiecie podróżuję na własną rękę – wyszukuje promocji, kupuje bilety lotnicze, wybieram hotele czy motele, wynajmuje samochód i jeżdżę po danym miejscu. Nie każdego to kręci, niektórych przeraża lub po prostu – nie odpowiada im! W takim momencie warto zdecydować się na wyjazd z biurem podróży, np.: Moje pierwsze podróże do Grecji (w tym na Kretę) czy do Egiptu były właśnie z biurem Itaka, które polecam!

Włochy – przewodnik, co zobaczyć, informacje, kultura, ubezpieczenie. Aktualizacja: 12.07.2018. Niełatwo jest się oprzeć urokowi Włoch. Jest to kraj niezwykle fascynujący, różnorodny, bogaty w atrakcje turystyczne i szczycący się niesamowitą kuchnią. Planujesz wakacje we Włoszech? Sprawdź nasz przewodnik, w którym znajdziesz

Co zwiedziliśmy na południu Włoch? Włochy to kraj, który kochamy, uwielbiamy i możemy tam jechać o każdej porze roku. We Włoszech jest wszystko, co potrzeba i cały kraj jest pod tym względem wyjątkowy. Jest morze, są góry, jeziora, zabytki, ciekawi ludzie i pyszne jedzenie. W 2019 na przedłużony weekend majowy wybraliśmy się z koleżankami Magdą i Beatą, samochodem aż na południe kraju. W ciągu 9 dni udało nam się zwiedzić trzy południowe regiony: Apulię, Basilicatę i Campanię. W sumie przejechaliśmy ponad 4000 km! Zwiedziliśmy następujące miejsca: Rimini,Polignano a Mare Ostuni Locorotondo AlberobelloMatera (2 noclegi)PositanoFlorencja (2 noclegi) Włochy zawsze są dobrym pomysłem na kilkudniowy wyjazd i na niezapomnianą podróż. Południe kraju zachwyciło nas niesamowicie. Przede wszystkim dopisała nam pogoda. W tym czasie w Polsce panowały tygodniowe ulewy. W maju było kameralnie, nie było tłumów turystów i można było cieszyć się tym wszystkim. Mało popularne południe Włoch Południe Włoch nie cieszy się popularnością wśród zagranicznych turystów. Podobno tylko 13 proc. z nich trafia do tamtejszych regionów. W kategorii najczęściej odwiedzanych przez turystów regionów wygrywa Toskania i centrum kraju, a także Sardynia. My zaliczamy się do tych 13% :). Naszym zdaniem zaletą spędzenia urlopu na południu Włoch są przede wszystkim przystępne ceny, bardzo dobrze rozwinęła się tam również baza turystyczna. My codziennie nocowaliśmy w innym miejscu, korzystaliśmy z aplikacji Airbnb i Booking. Południe jest dumne ze swojej historii, swoich osiągnięć, kuchni i rolnictwa. Tu życie płynie swoim tempem, raczej powolnym… . Trudno nie przyznać, że południe Włoch jest całkowicie odmiennym regionem od północnej części. Nie ma drugiego kraju tak obfitującego w przepięknie położone miasteczka, jak Włochy. Nastawiliśmy się na zwiedzanie uroczych włoskich wiosek, z dala od tłumów. Na południu Włoch jest co robić. Znajdziemy tu widokowe wąwozy, klify, zaciszne plaże, a także wspaniałe, niezliczone zabytki, którymi szczyci się niemal każda miejscowość. Południe Włoch to także wyśmienita kuchnia: neapolitańska pizza, przyrządzane na wiele sposobów ryby i owoce morza oraz doskonałe wina. Włochy to przede wszystkim pyszne jedzenie. Pizza, pasta, włoskie lody, świeże owoce morza oraz przepyszne panini. Szukając powodu, dlaczego powinniśmy odwiedzić południe Włoch, jedzenie to zdecydowanie jeden z najważniejszych argumentów! Polignano a Mare - białe miasteczko nad klifem W podróż na południe Włoch wybraliśmy się w sobotni poranek. Przystanek na nocleg zrobiliśmy sobie w Rimini, a następnie wyruszyliśmy do Polignano a wyróżnia się malowniczym położeniem na klifie, a tutejsza plaża należy do jednej z najładniejszych we Włoszech. Polecamy wybrać się w to miejsce szczególnie rano, kiedy nie ma jeszcze dużej ilości turystów. Plaża jest kamienista, a woda krystalicznie czysta. Plaża „Cala Porto”, bo tak nazywa się najsłynniejsze miejsce Polignano a Mare rzeczywiście urzeka, koniecznie musicie tu przyjechać. Z jednej strony znajdują się skały i jaskinia przy brzegu, do której można spokojnie wejść, a z drugiej domy na skałach. Wschody i zachody słońca warto podziwiać z tarasów widokowych. Oprócz morza, skał i pięknych widoków, miasto urzeka swoim spokojem. Wszędzie są wąskie uliczki, stare kamienice z kwiatami na balkonach i kolorowe okiennice. Kolejnym charakterystycznym punktem miasta jest pomnik Domenico Modugno. To właśnie w Poligano a Mare urodził się znany włoski piosenkarz. Na pewno kojarzycie jego piosenkę „Volare”. Przebój jest uznawany za jedną z najbardziej popularnych włoskich piosenek na świecie. Niedaleko pomnika znajdują się wypłaszczone skały, to świetne miejsce na letnie opalanie czy kąpiele w morzu. Można stąd obserwować miasto, ale także plażę Cala Porto, z trochę innej perspektywy. W maju temperatura wody nie była dla nas wystarczająco ciepła, dlatego przyjemnie nam było tutaj po prostu posiedzieć i cieszyć się tym miejscem. Przydatne informacje Polignano a Mare: Punkt informacji turystycznej znajduje się na Piazzetta Fulvia Miani Perotti 12, przejdź przez bramę/łuk prowadzącym na stare miasto i kieruj się w lewą stronę. Możesz tam otrzymać jest zbudowane na niewysokim, ale stromym klifie. Pod miastem znajdują się liczne i ciekawe groty oraz jaskinie. Przy dobrej pogodzie można wynająć łódkę i podziwiać miasto z perspektywy morza. Wycieczka trwa 2 godziny i kosztuje 25 € na zaparkowaliśmy w okolicach Piazza San Antonio bez żadnych opłat, na miejscu postojowym oznaczonym białym kolorem. Miasteczko jest małe i wszędzie jest miasteczku jest też większy parking naprzeciwko dworca kolejowego – przy viale Francesco d’ Airbnb w mieszkaniu przy Via Arcidiacono Pellegrini 32, cena 193 zł/4 os. Naszym gospodarzem był Vito. Bardzo sympatyczny, pomocny i dobrze mówił po angielsku. Ostuni - klimatyczne białe miasto Apulii Kierując się samochodem dalej na południe, po godzinie dotarliśmy do Ostuni, miasteczka nazywanego „białym miastem”. Już na kilka kilometrów przed można zauważyć, że miejsce jest wyjątkowe. Małe białe miasteczko, położone na wzniesieniu widać z oferuje piękny biały labirynt wąskich, typowo włoskich ulic i imponującą architekturę. Białe kamienice z kolorowymi okiennicami i z zadbaną roślinnością na balkonach są niesamowicie klimatyczne. Każdy czarujący zakątek zachęca, żeby się w nim zgubić. Punktem centralnym jest Piazza della Libertà. Panorama miasta dzięki położeniu na wzgórzu i kaskadowym ułożeniu zabudowań jest naprawdę piękna. Piękne miasto Ostuni wznosi się na trzech wzgórzach doliny Itria. Nazywa się „La cittá bianca” (białe miasto), ponieważ domy w jego historycznym centrum pokryte są białym wapnem. Zabudowa jest kompletnie biała i spójna, choć domy nie są uciec w bok w którąś z wielu uliczek, by pozostać absolutnie samemu. Ze względu na położenie na wzgórzu, w mieście znajduje się wiele punktów widokowych z widokiem na słynną dolinę Itria i błękitne Morze Adriatyckie – idealne miejsce do oglądania zachodu słońca. Różnobarwne kwiaty niesamowicie kontrastują z bielą murów, efekt jest wspaniały. Dlaczego domy w Ostuni malowane są na biało? Ostuni ma prawie równie długą historię, jak Matera. Biały kolor starych domów nie jest przypadkowy, ma swoją genezę. W XVII wieku miasto nawiedziła zaraza. Dotknięte chorobą kamienice pomalowano mieszaniną wapna i wody. W tamtych czasach rozpowszechniło się wówczas przekonanie, że wokół pomalowanych domów zaraza odpuściła. Epidemia przeszła do historii, ale tradycja malowania domów na biało pozostała. Mury obronne wrosły w miasto i scaliły się z późniejszą architekturą. Najważniejsze atrakcje Ostun: Katedra Santa Maria Assunta- najważniejszy zabytek OstuniWzgórze, na którym położone jest Ostuni, zwieńczone jest gotycką katedrą, dedykowaną Santa Maria Assunta (NMP Wniebowziętej). Jej budowa rozpoczęła się w 1435 roku, a zakończyła w 1495. Jej charakterystyczna nietypowa architektura wyróżnia ją spośród wszystkich innych kościołów apulijskich i sprawia, że łatwo zapada w pamięć, a wspaniała rozeta na frontonie wprawia w zachwyt. Arco ScoppaKolejny charakterystyczny punkt miasta to barokowy łącznik pomiędzy pałacami biskupim i seminaryjnym, przy ulicy i placu na wprost katedry, zwany jest Arco Scoppa. Piazza Liberta w OstuniPiazza Liberta jest piękny, z licznymi kafejkami, pizzerią, efektownym pomnikiem patrona miasta. Na placu usytuowany jest dawny XV-wieczny klasztor franciszkanów, którego częścią był kościół. W XIX wieku został przebudowany na Palazzo Municipale, czyli ratusz i tę funkcję pełni do dziś. Jednak bardziej od ratusza i kościoła zwraca w tym miejscu uwagę piękna barokowa kolumna z 1771 roku, zwieńczona posągiem św. Oronzo. Rzeźba na kolumnie przedstawia biskupa w geście błogosławieństwa, a napisy na kolumnie wskazują, że powstała jako wotum za ocalenie przed epidemią. Jedna z uliczek odchodzących od niego to via Cattedrale, która poprowadzi Cię w zaczarowany świat Białego Miasteczka. Przydatne informacje Ostuni: Mieszkanie udało nam się znaleźć przy Piazza della Liberta. Jest to idealna lokalizacja, wszędzie mieliśmy blisko. Gospodarzem mieszkania byli Marco i jego mama Rita. Do dyspozycji mieliśmy dwupoziomowe piękne i czyste mieszkanie we włoskim klimacie i z tarasem na dachu z widokiem na starówkę. Cena za nocleg 223 zł / 4 zaparkowaliśmy na darmowym miejscu przy Parco centrum miasteczka nie znajduje się bezpośrednio nad morzem, a gmina Ostuni rozciąga się aż do usytuowana jest ok. 8 km od ścisłego centrum miasteczka – (10 minut samochodem) Locorotondo i Alberobello Locorotondo i Alberobello to kolejne malutkie włoskie miasteczka, które niemal w całości są białe. Na zwiedzanie miasteczek wystarczy jeden dzień. Położone są od siebie w odległości niecałe 10 km. Nazwa miasteczka Locorotondo oznacza dosłownie „okrągłe miejsce”. Stare miasto w Locorotondo zostało bowiem zbudowane na planie koła, co jest jego znakiem rozpoznawczym. Zdjęcie zrobiliśmy w okolicach ronda na skrzyżowaniu ulic Via Martina Franca oraz Circonvallazione tratto Martina Fasano. Miasteczko Locorotondo jest doskonałym przykładem tego, że miasteczka Apulii są wyjątkowo zadbane i czyste, przecząc tym samym stereotypowemu wyobrażeniu na temat południa Włoch. Co warto zobaczyć w Locorotondo? W Locorotondo nie ma jakichś spektakularnych turystycznych atrakcji. Jest za to ta niesamowita atmosfera południa, która przyciąga turystów pragnących zakosztować innego, wolniejszego podejścia do życia. Charakterystycznym zabytkiem Locorotondo jest kościół Chiesa Madre di San Giorgio Martire – zbudowany w latach 1767-1825 na miejscu, w którym wcześniej stały dwa wcześniejsze kościoły: jeden zbudowany w 1195 roku, a drugi w XVI wieku. Fasada kościoła posiada elementy neoklasyczne, natomiast wnętrze charakteryzuje się stylem renesansowo-barokowym. Miasteczko Locorotondo odwiedza relatywnie mało turystów podróżujących po Apulii. Dla wielu podróżników brak ciekawej atrakcji powoduje, że dany punkt skreślają z trasy. A to błąd. Sami oceńcie czy nie warto zwiedzić Locorotondo? Naszym planem był brak planu, z jednym wyjątkiem: znaleźć miejsce, z którego są robione zdjęcia parku miejskim Villa Comunale Giuseppe Garibaldi jest punkt widokowy, z którego rozpościera się widok na dolinę Itria. Cały region to tereny rolnicze przeważnie równinne z wielkimi polami zbóż, które w maju pięknie już wschodziły, to również rozległe winnice, gaje oliwne. Locorotondo jest bardzo autentyczne, niezadeptane i niesamowicie urokliwe, z pewnością zapadnie. Przyjemnie się chłonęło jego klimat. Alberobello – bajeczna wioska trulli Alberobello to kolejna atrakcja we Włoszech, którą koniecznie chcieliśmy zobaczyć. Co nas tam tak ciągnęło? Domki o nietypowej formie, kamiennej konstrukcji i z charakterystycznymi spiczastymi dachami w formie można spotkać na terenie całej doliny Itria, w prowincjach Brindisi, Bari i Taranto. Jednak ich największe skupisko znajduje się właśnie tutaj, w miasteczku Alberobello, które jest jednym z 47 włoskich miejsc wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Domki trulli pomalowane są na biało, usytuowane są w zwartej zabudowie, ozdobione donicami kwiatów i krzewami jaśminu. Całość tworzy klimat rodem z bajki o wiosce smerfów. Część z trulli zamieszkana jest przez miejscowych, pozostała część pełni rolę restauracji czy sklepów, lub funkcjonują jako apartamenty do wynajęcia Skąd taki kształt trulli? Legenda głosi, że taki rodzaj konstrukcji został wymuszony na chłopach przez lokalnych hrabiów. Chcieli oni stworzyć wrażenie, że takie domy mają charakter tymczasowy i nietrwały. A wszystko po to, aby obejść podatki nakładane przez Królestwo Neapolu na każdy nowo wybudowany dom, solidny dom . W rzeczywistości ich struktura wewnętrzna, pozbawiona elementów podporowych jest zadziwiająco solidna. Dzięki grubym kamiennym ścianom i małym oknom zapewniają idealną równowagę termiczną: ciepło w zimie i przyjemny chłód latem. Symbole na dachach domów trulli Dachy domów trulli z koncentrycznie ułożonych kamieni często ozdabiano ezoterycznymi symbolami mającymi zapewniać domownikom pomyślność. Przydatne informacje o Alborabello Centrum Alberobello jest częściowo wyłączone z ruchu. Nam udało się zaparkować na darmowym miejscu postojowym wzdłuż ulicy Via zrobić zakupy w supermarkecie Todis przy Via Giove; Znajdziecie tu makarony, alkohole,sosy, owoce, warzywa, wędliny itp.„Belvedere Terazza Panoramica oraz Belvedere Giardini – stąd zrobicie najładniejsze zdjęcia z panoramą Alberobello zjedliśmy najpyszniejsze panini. Podawane ze świeżą mozzarellą, suszonymi pomidorami i z szynką długo dojrzewającą. Polecamy miejsce La Pagnotella z takimi smakołykami. Matera- najbardziej niezwykłe włoskie miasto Matera jest jednym z najładniejszych i jednocześnie najbardziej osobliwych miast, jakie widzieliśmy we Włoszech. Jak na południe Włoch przystało jest tam niewielu turystów. Do Matery zajechaliśmy ledwo przed zachodem słońca. Zostawiliśmy samochód na parkingu i podążaliśmy z bagażami w kierunku naszego mieszkania. Gdy otworzyła się przed nami panorama Matery, stanęliśmy jak wryci, prawie wypuszczając z rąk bagaże. – O rany! W dole zapalały się właśnie pierwsze latarnie… Naprawdę, Matera jest przepiękna, cos niesamowitego i takie miejsce jeszcze istnieje w Europie? Na Materę wprost nie można się napatrzeć. Jest cudowna, piękna i jednocześnie jeśli widziało się wcześniej zdjęcia, trudno być przygotowanym na takie widoki. Matera jest uznawana przez historyków za jedno z najstarszych miast świata i przykład osadnictwa jaskiniowego. Matera powstała w gravinie – głębokim, długim na kilkadziesiąt kilometrów wąwozie wyżłobionym przez rzekę Gravinę w miękkich skałach wapiennych, pełnych naturalnych jaskiń. Matera- trochę historii Trudno powiedzieć, kiedy narodziło się miasto. Miasto to ma, smutną historię. Najstarsza część miasta część, która wywołuje największe emocje to dwie dzielnice: starszą w formie jaskiniowych grot (Sasso Caveoso) oraz nowszą Sasso Sassi to po prostu wykute w skale groty, których zazwyczaj tylko fronty są dobudowane w sposób tradycyjny. Pomiędzy niewiarygodnie stłoczonymi budynkami wiją się wąskie uliczki, w górę i w dół biegną niezliczone latach 30 do 50 ubiegłego stulecia (a zapewne i wcześniej) miasto było siedliskiem chorób, malarii, zamieszkiwało według szacunków kilkanaście tysięcy osób, a ich życie odbywało się w tak skandalicznych warunkach. Podobno w Materze w Sassi z powodu braku bieżącej wody, brudu oraz plagi chorób umierało co drugie dziecko a rząd niby nic o tym nie wiedział. Gdy w końcu dowiedziano się o Materze, wybuchł skandal a miejsce to okrzyknięto największą hańbą 1952 r., zaczęto przesiedlać mieszkańców Matery do nowych domów na obrzeżach mieszkańcom Sassi trudno było oswoić się z nową sytuacją i wracali do swoich domów. Podobno ludzie wracali nocami do Sassi, a rano policja wyrzucała ich po raz kolejny. W konsekwencji dziś oglądać można na ulicach domostwa z zamurowanymi pewnym momencie uświadomiono sobie, że Matera to nie tylko bród, ale też część historii, która nie powinna ulec latach 80-tych, Materę zaczęto zasiedlać. W efekcie dziś na ulicach znaleźć możemy sporo domów pustych, a obok nich te zamieszkałe. Wystawa Salwadora Dali w Matrze W wykutych w skale jaskiniach można zwiedzić wystawę pod nazwą : Salvador Dalí – trwanie przeciwieństw (Salvador Dalí – La persistenza degli Opposti). Matera jako Europejska Stolicą Kultury 2019, w ramach wydarzeń, ściągnęła do Sassi dzieła wybitnego artysty. W centrum miasta nie zaparkujecie samochodu. Szukajcie darmowych miejsc postojowych w okolicach Castle Park (Via del Castello).W Materze zostaliśmy na dwie noce. Polecamy Wam Domus civita przy Via Muro 57. Do dyspozycji mieliśmy całe mieszkanie. Czyste, dobrze wyposażone, z idealną lokalizacją. Gospodarz przywitał nas tradycyjnym chlebem z Matery. Cena za nocleg 400 zł/4 1993 roku Materę wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa została Europejską Stolicą Kultury 2019 r. Positano- miasto dla bogaczy Positano to jedna z perełek położonego w okolicach Neapolu Wybrzeża Amalfi. Miasteczko jest jednym z ulubionych miejsc celebrytów i gwiazd show-biznesu, które chętnie spędzają tu wakacje, a nawet organizują do Positano trzeba uzbroić się w cierpliwość. Wąskie i kręte ulice na zboczu góry są niebezpieczne a włoscy kierowcy dosyć nerwowi. Przejazd z Matery do Positano zajął nam ponad 4 godziny. Tutejsze okolice słyną też z gigantycznych cytryn, a co za tym idzie z cytrynowego likieru limoncello. Droga do centrum Positano prowadzi wzdłuż pięknej ulicy Via Cristoforo Colombo, można tu podziwiać wspaniałe widoki miasta. Wychodzą stąd również najlepsze zdjęcia. Wjechaliśmy do Positano. Pojawił się problem, gdzie tu zaparkować? Miasto na wąskie uliczki, parkingów praktycznie brak. A te, co były, zostały wypchane praktycznie do granic możliwości. Przed wyjazdem do Positano naczytaliśmy się, że będzie problem z parkingiem a jak już go znajdziemy to zapłacimy kosmiczne pieniądze. I tutaj możemy tą informację potwierdzić. Za 6 godzinny postój zapłaciliśmy 40€ !! Właściciel parkingu dał nam do zrozumienia, że powinniśmy być zadowoleni, bo normalnie parking kosztuje 8-10€/godz. Bardzo dobrze wiedział, że nie mamy innego wyjścia i musieliśmy się zdecydować na jego cenę. Positano to baaardzo drogie miejsce. Po samym Positano możecie chodzić pieszo, jest fajnie. Są tam lokalne sklepiki i knajpeczki z perspektywa na Positano jest na wzgórzu, po prawej stronie plaży. Trzeba przejść wzdłuż plaży i wejść po schodkach w kierunku hotelu Maricanto. Trzeba się trochę po wspinać, ale warto. W Positano pełno jest schodów, a miasto wznosi się niemalże pionowo nad brzegiem. Miasto znane jest z wyrobu płytek ceramicznych. Prawie wszystkie tablice i miejsca odpoczynku zrobione są z wielobarwnej i wzorzystej ceramiki, co sprawia, że Positano jest jeszcze bardziej wyraziste i kolorowe. Positano trochę nas jest, że na wybrzeżu Amalfi wszystko jest droższe, ponieważ jest to wybrzeże Amalfi. Najbardziej przystępna cenowo jest turystów, najwięcej AmerykanówW mieście są dwie plaże: Grande (główna), znajduje się u przystani, oraz del Fornillo. Plaże są żwirowe, za dodatkową opłatą można skorzystać z leżaków. Samo plażowanie wśród wielu turystów z aparatami, a nie plażowiczów też nie można zaliczyć do plaża jest zanieczyszczona i przeludniona. Na nocleg w Positano się nie zdecydowaliśmy. Jedna noc pochłonęłaby budżet przeznaczony na nasz cały 9-dniowy wyjazd. Wieczorem zebraliśmy się i nocowaliśmy w Pompejach Jak w skrócie oceniamy nasza „Włoską Majówkę”? Oczywiście było wspaniale. Zabytki i wspaniałe dzieła sztuki, malownicze krajobrazy, piękne plaże, wyśmienita kuchnia, wyborne wino, aromatyczne espresso itd. To wszystko ma swój jednak wyjazd na południe Włoch warto się do niego przygotować, tak aby uniknąć problemów. Oto garść informacji, z którymi warto się zapoznać, zanim ruszysz na południe Italii: Benzyna jest droga, litr benzyny kosztował nas ok. 1,7-1,9€Na stacjach benzynowych jest kilka cen, często nie wiedzieliśmy ile ostatecznie zapłacimy. Na wjeździe na teren stacji, na pylonach często była inna cena niż na ktoś z obsługi będzie Wam nalewał benzynę to taka usługa nigdy nie jest za darmo. Raz daliśmy się wrobić. Pan był miły i nawet umył nam szybę. Później okazało się, że cena za każdy litr benzyny wzrosła o 0,2€.Na stacjach benzynowych i praktycznie wszędzie nie uraczysz paragonu. Włosi oszukują Państwo i unikają płacenia w całych Włoszech jest świeże i pyszne. Nawet na stacjach benzynowych zjecie lepsze kanapki niż w większości polskich za każdy nocleg, właściciele chcieli od nas wyciągnąć po 2 €/os za opłatę klimatyczną. Pamiętajcie, ze robiąc rezerwację na Bookingu, wszystkie opłaty, podatki miejskie itp. są zawarte w cenie. Najlepiej jest włączyć w aplikacji tłumaczenie na język włoski i wtedy nie ma tematu. Włosi odpuszczają wyłudzanie restauracjach jak kelner zapyta, czy życzycie sobie do pizzy dodatkowy talerz, macie gwarantowane, że zapłacicie „Coperto”,czyli kolejne 2 €.Opłaty za autostrady też są spore. Zawsze ta przyjemność kosztowała nas ok. 30-40 €.Lody są najpyszniejsze na świecie, za nie warto zapłacić 1,5-2,5€ w zależności od ilości jest niedrogie, już za 5€ kupicie całkiem dobre.
. 691 496 251 366 211 644 31 608

północ włoch co warto zobaczyć